Quantcast
Channel: Tłuste Życie
Viewing all 164 articles
Browse latest View live

(Nie)leczenie tarczycy

$
0
0
Tarczyca ponownie. Dziś o leczeniu, ponieważ z tego co czytam w Waszych mailach nie do końca zdajecie sobie sprawę co łykacie i dlaczego :) Przeważnie wypisywane hormony tarczycy to malutkie kapsułki, które mogą dawać iluzję, że to co łykamy nie jest aż tak groźne. Tymczasem naprawdę niewiele jest sytuacji, w których nie sposób uzyskać poprawy stanu tarczycy za pomocą diety i naturalnych metod.

Jak działa tarczyca?
W naszym mózgu, podwzgórze jest odpowiedzialne za wydzielanie hormonu TRH, który pobudza przysadkę mózgowa do wydzielania hormonu TSH, który mówi tarczycy ile hormonów ma zostać wyprodukowane. Tarczyca w większości produkuje jeden hormon T4 czyli tyroksynę - jest to ponad 90% jej pracy. T4 nie ma dużego wpływu na metabolizm. To hormon T3 jest tym aktywnym, ale tylko niewielki jego procent jest produkowany przez tarczycę, reszta musi pochodzić z przekształcenia z T4. Taka konwersja odbywa się w wielu tkankach organizmu (nerkach, wątrobie, poprzez bakterie jelitowe) i następnie takie wolne już T3 może się dostać do komórki ciała i spowodować jakiś metaboliczny efekt.

Tarczyca jest odpowiedzialna głównie za metabolizm naszego ciała, ale to nie wszystko. Każda komórka ciała ma receptory dla hormonów tarczycowych. Niski poziom tych hormonów często prowadzi do podniesionego poziomu cholesterolu, trójglicerydów i kamieni żółciowych. Jest też niebezpieczny dla kobiet w ciąży, ponieważ wzrasta ryzyko wystąpienia opóźnienia w rozwoju u dziecka. Ponadto niedostateczna ilość hormonów tarczycowych prowadzi do zaburzeń w trawieniu polegających na niedostatecznym wydzielaniu enzymów trawiennych oraz zaparć.

Tarczyca wpływa też na produkcję innych hormonów i przekaźników nerwowych, np. progesteronu (sprawiając że receptory tego hormonu są bardziej wrażliwe, w praktyce może to oznaczać, że comiesięczne dolegliwości hormonalne są pierwotnie spowodowane nieprawidłową pracą tarczycy) czy też dopaminy (powodując brak motywacji i silnej woli).

Przede wszystkim niedoczynność tarczycy (również Hashimoto) nie jest chorobą pierwotną. W większości przpadków jest kwestia wtórna, czyli istnieje jakiś powód, dla którego tarczyca pracuje mniej efektywnie. Na moje oko istnieje kilkanaście głównych przyczyn niedoczynności. Niestety rzadko jakikolwiek lekarz stara się w ogóle szukać przyczyny tego stanu, a co mniej ambitni potrafią wypisać syntetyczny hormon na podstawie samego badania TSH. Jeśli nie masz pełnej możliwej diagnostyki tarczycy dostępnej w Polsce (TSH, T4, T3, fT4, fT3, anty - TPO, anty - TG, usg), a lekarz usilnie chce przepisać Ci leki, moja rada jest prosta: uciekaj z gabinetu.


Tarczyca najczęściej jest kwestą wtórną
Wiele kwestii może być po drodze nieprawidłowych i niekoniecznie osoba ma chorą tarczyce samą w sobie. Jeśli przysadka mózgowa nie działa poprawnie nie może wyprodukować odpowiedniej ilości TSH aby stymulować tarczycę. Ma to często miejsce gdy jest za duży poziom kortyzolu, który hamuje pracę przysadki.

Kolejną kwestią jest zbyt mało globuliny czyli białka, z którym łączą się hormony tarczycowe, co w efekcie powoduje że hormony nie mają jak dostać się do komórki. Nawet gdy ilość hormonów jest w normie - wtedy mamy tzw. wolne hormony prawidłowe. Dzieje się tak często u osób z podwyższonym poziomem estrogenu. Na poziomie komórki można tez odnotować trudności z receptorami komórkowymi, które również uniemożliwią przedostanie się hormonu do środka. W przypadku gdy przyjmowana jest doustna antykoncepcja istnieje ogromne ryzyko wzrostu poziomu globuliny wiążącej tyroksynę.

Podobnie ważne jest oszacowanie zdolności konwersji T4 w T3 przed podaniem sztucznego T4, który nie rozwiąże problemu, bo nadal T3 nie będzie prawidłowo tworzone, gdy dana osoba ma problemy z konwersją. Dlatego w sytuacji gdy T4 jest w normie, a T3 jest niskie należy szukać przyczyny, która może obejmować np. trawienie, niedobory cynku, magnezu, selenu, wapnia czy witaminy B12, niski poziom kwasu solnego, infekcje, choroby związane ze stresem oksydacyjnym czy nadmiar stresu.
Również gwałtowna redukcja wagi, post czy zmiana diety (zwłaszcza na niskowęglową) powodują, że T3 nie jest prawidłowo wytwarzane. Najczęściej wtedy nie odnotowuje się innych, charakterystycznych dla niedoczynności tarczycy ogólnych objawów. Gdy mowa o diecie należy pamiętać. że zbyt mało lub zbyt dużo protein będą osłabiać pracę wątroby.

Ponieważ sporo (ok. 20%) hormonu T3 jest przekształcane w jelitach, każde naruszenie flory bakteryjnej może zaburzyć prawidłową pracę tarczycy. Równie powszechne problemy są z chorobami autoimmunologicznymi tarczycy, co w praktyce przesuwa przyczynę z tarczycy na system odpornościowy.

Niedostateczna praca przysadki może być spowodowana:

  •     stanem zapalnym
  •     toksynami
  •     stresem
Niska praca tarczycy może być spowodowana:
  •     system autoimmunologicznym
  •     niedoborami składników odżywczych
  •     niskim progesteronem
  •     problemem z receptorami tarczycy
Niedostateczna aktywacja T3 może być spowodowana:
  •     chorobami lub przeciążoną wątrobą
  •     problemami trawiennymi
  •     stanem zapalnym
  •     stresem
  •     wysokim estrogenem/niskim testosteronem

Jak leczy się niedoczynność?
W większości przypadków leki nie są konieczne, chociaż dla wielu osób to bardzo kontrowersyjne stwierdzenie. Pomijając, że nie wierzymy, że nasz organizm ma w sobie zdolność samoleczenia, wystarczy przyjrzeć się naukowym dowodom. Jak pisałam wcześniej chora tarczyca jest kwestią wtórną, nie oznacza to jednak, że wszyscy chorzy będą mogli obejść się bez leków. Dla wielu wciąż dostarczone z zewnątrz hormony będą jedyną opcją, zwłaszcza gdy fizycznie uszkodzona tarczyca lub przysadka nie funkcjonują już poprawnie. Taka pierwotna niedoczynność z pewnością wymaga leczenia hormonalnego. Co wtedy?

Konwencjonalnym lekiem pierwszego wyboru jest syntetyczny T4 (np. Euthyrox. Elthroxin czy Lethrox). Jest to hormon mniej aktywny fizjologicznie i musi zostać przekształcony do T3, który jest aktywną formą. I teraz zobaczcie jak bardzo zależny od innych czynników jest proces takiej konwersji i ile jest miejsca do błędu. Niemniej jednak są osoby, które czują się całkiem nieźle na samym T4. Zdecydowana mniejszość. Czy oni powinni się również bać? Moim zdaniem tak.

Intuicja podpowiada, że przyjmowanie syntetycznych hormonów powinno być zgodne z proporcjami jakie ciało wytwarza naturalnie. Są już badania wskazujące na powiązania przyjmowania syntetycznego T4 z chorobami związanymi ze stresem oksydacyjnym, a nawet nowotworem płuc. Innym problemem jest ilość przyjmowanego T4, ponieważ wydaje się, że tylko jego odpowiednio wysoki poziom, czyli taki, który hamuje wydzielanie TSH spowoduje unormowanie się T3. Jednak przyjęcie dużej dawki T4 i czekanie na reakcję tkanek (czytaj: odpowiednią produkcję T3) jest obarczone sporym błędem: przede wszystkim mózg wymaga ok. 20% T3, a podwyższony poziom T4 we krwi spowoduje zmniejszoną lokalną konwersję T4 w T3 w mózgu.W konsekwencji osoba wciąż ma objawy systemowej niedoczynności wraz z niskim poziomem T3 oraz lokalnej niedoczynności (w mózgu), mimo normalnego lub niskiego poziomu TSH i odpowiedniego poziomu T4 lub nawet T3 (1).

Drugą opcją dostępną w Polsce jest kuracja combo T4+T3, chociaż już jakiś czas temu zapadła decyzja, że leczenie samym T4 jest wystarczające dla polskich pacjentów, wciąż mamy Novothyral na rynku (który notabene jest wycofywany z wielu krajów Europy). Czy jest to opcja lepsza? Na pewno, ale ma kilka wad. Przede wszystkim jest to syntetyczny lek, więc nie do końca każdy organizm może "na nim" funkcjonować optymalnie. Drugą kwestią jest nienaturalna proporcja T4 do T3, która powinna oscylować ok. 4:1, a w Novothyralu jest to 5:1.

Inną wadą syntetycznych leków jest zawartość wielu zbędnych lub nawet groźnych składników pomocniczych. Kto dodaje do leku na tarczycę gluten i laktozę? Oprócz nich jest sporo innych niepotrzebnych substancji, ale te nie mają aż takiej siły rażenia, więc nie będę o nich wspominać.

Najlepszą moim zdaniem opcją leczenia niedoczynności będzie sproszkowana świńska tarczyca. Najbardziej popularnymi markami są Erfa i Armour, ale jest ich dużo więcej i bez problemu znajdziemy takie o prostym składzie. Wiele osób donosi o spektakularnej różnicy w samopoczuciu, redukcji wagi i wielu innych problemach związanych z niedoczynnością. Co bardzo ważne, naturalna tarczyca posiada nie tylko T4 i T3, ale również pozostałe hormony tarczycy, takie jak T1 i T2. Jeśli miałabym wybór to świńska tarczyca byłaby pierwszym na liście.

Jednak czasami obserwuje się, po dłuższym czasie stosowania hormonów tarczycy, swoistą oporność tkanek na leki. I ma to miejsce zarówno gdy mowa o samym T4, combo T4/T3, jak i naturalnej tarczycy. W takich przypadkach sprawdza się metoda CT3M, czyli przyjmowania samego T3 zgodnie z dobowym rytmem kortyzolu. Jest to zgodne z założeniem, że moment doby, w którym kortyzol osiąga największy punkt powinien nieść za sobą skok w poziomie T3. Gdy T3 brakuje nadnercza muszą pracować bardziej lub po prostu kortyzol nie zostaje wydzielony w odpowiedniej ilości. Nie zapominając o fakcie, że stres jest jednym z ważniejszych czynników wpływających na osłabienie pracy tarczycy oraz nadnercza i tarczyca idą w parze.


Suplementy dla osób z niedoczynnością
Jest ich tona...dosłownie. Nie radzę eksperymentowania z goitowymi produktami, ponieważ często zawierają składniki, które mogą wpływać negatywnie na inne problematyczne aspekty, które mogły nas doprowadzić w pierwszej kolejności do niedoczynności. Np. tyrozyna powszechnie jest polecana dla poprawy energii i pracy tarczycy, tymczasem może bardzo istotnie zaburzyć pracę nadnerczy.
W przypadku Hashimoto takich przykładów jest jeszcze więcej i dużo większą należy zachować ostrożność.
Jest jednak kilka preparatów, które mogę polecić dla niemal wszystkich osób. Poza kwasami tłuszczowymi, magnezem oraz odpowiednią podażą białka w diecie będą to:
  • Selen - niezbędny dla prawidłowej konwersji hormonów tarczycy, to też ważny antyoksydant
  • Cynk - jest potrzebny dla prawidłowego przebiegu ponad setki reakcji biochemicznych w organizmie, w kontekście tarczycy również poprawia konwersję T4 w T3, przy dłuższym stosowaniu warto pamiętać o antagonistycznym działaniu miedzi
  • Witaminy z grupy B - działają wielokierunkowo na pracę tarczycy, np. B12 jest niezbędna do prawidłowej pracy enzymu dzięki któremu powstaje T3
  • Witamina D - reguluje układ odpornościowy, co jest niezwykle ważne w przypadku autoimmunologicznej niedoczynności
  • Guggul - ajurwedyjski suplement mający szereg pro zdrowotnych właściwości, m.in. zwiększa absorpcję jodu, poprawia konwersję T4 w T3 (1,2)
  • Ashwagandha - adaptogen, który optymalizuje odpowiedź organizmu na stres, pobudza tarczycę do pracy i zwiększa wydzielanie T4 (1,2)
Uwaga! Nie polecam od jakiegoś czasu stosowania jodu jako terapii na niedoczynność. Za dużo dowodów obecnie jest o jego negatywnym wpływie w przypadku gdy takich niedoborów nie ma. Jodu nie powinno się brać profilaktycznie!

Na co należy uważać?
  • ALA - często stosowany w celu zwiększenia wrażliwości komórek na insulinę może wchodzić w interakcje z T4, prowadząc do obniżenia ilości T3
  • Karnityna - bardzo powszechny suplement stosowany w celu poprawy energii i redukcji tkanki tłuszczowej, co ważne stosuje się go również w leczeniu nadczynności, ponieważ blokuje dostęp hormonom tarczycy do komórki (nie wpływa jednak na ilość produkowaną)
  • Melisa - od wieków stosowana jest w leczeniu nadczynności, dlatego osoby ze zmniejszoną pracą tarczycy powinny zachować ostrożność
  • Warzywa krzyżowe - unikać należy przede wszystkim surowych, które mają negatywny wpływ na przyswajanie jodu
  • Restrykcje kaloryczne - zbyt duży deficyt kaloryczny osłabia metabolizm, zmniejsza ilość T3 oraz FT3, podobna sytuacja ma miejsce przy dietach ubogich w węglowodany
  • Alkohol - jestem w stanie wyobrazić sobie wiele ścieżek prowadzących do osłabienia pracy tarczycy na skutek nadmiaru alkoholu, ale literatura naukowa podaje głównie zmniejszoną zdolność wątroby do konwersji T4 w T3 po regularnym spożywaniu alkoholu
  • Soja - badania wskazują, że soja może mieć silne właściwości zmniejszające pracę tarczycy (wysokie TSH i niskie FT4 po 8 tygodniach diety z 16 mg fitoestrogenów), tak naprawdę tak mała ilość jak 50g soi może osłabić istotnie pracę tarczycy
  • Hormony (pigułki anty, HTZ) - przede wszystkim sztuczny estrogen powoduje wzrost TBG, czyli białka wiążącego tyroksynę, co daje mniejszą ilość wolnych hormonów tarczycy, poza tym gestagen najczęściej zawarty w takich preparatach może również być winowajcą ze względu na wzrost prolaktyny i jej wpływ na pracę tarczycy (ta teza wymaga jeszcze potwierdzenia na modelu ludzkim).

Podsumowanie
Co warto sobie uświadomić gdy mowa o niedoczynności to fakt, że zredukowana praca tarczycy jest mechanizmem obronnym, i najczęściej jest symptomem innych problemów, a nie przyczyną samą w sobie. W takim przypadku nawet największe dawki syntetycznego T4 nie będą skuteczne ponieważ T4 nie zostanie przekształcone w T3 (tylko w rT3 gdy mowa np. o chronicznej diecie czy stanie zapalnym).
Diagnozując problemy z tarczycą trzeba wziąć również pod uwagę:
  •     zaburzenia hormonalne,
  •     insulinooporność/ poziom glukozy we krwi 
  •     PCOS,
  •     czynniki takie jak dieta, jod, infekcje, leki,
  •     pracę wątroby,
  •     nierównowagę flory bakteryjnej jelit,
  •     niskie wydzielanie kwasu solnego/enzymów,
  •     poziom stresu/nadnercza,
  •     poziom dopaminy/serotoniny
Gdy kuracja hormonalna jest koniecznością jedną z dwóch opcji jakie dopuszczam jest naturalna tarczyca lub ewentualnie combo T4+T3, w przypadku złej tolerancji pierwszego wyboru. Dla niewielu osób korzystniejsza będzie druga opcja czyli samo T3, ta metoda jednak pod żadnym pozorem nie powinna być przeprowadzana samoistnie i bez dokładnych badań laboratoryjnych oraz wywiadu lekarskiego.

Tym bardziej jeśli nie masz fizycznie uszkodzonej tarczycy, a masz za sobą przeszłość dietetyczną, dużo stresu, problemy trawienne czy nieregularne okresy, i lekarz na podstawie "badań" przepisał Ci leki, szansa że przyjmujesz je zupełnie niepotrzebnie jest ogromna. Zwłaszcza jeśli dodatkowo masz zalecone tabletki anty, bo nie ma lepszej kombinacji, która pozwoli idealnie stłumić wszelkie objawy i pozwoli pacjentce wierzyć, że wszystko już jest w porządku...

Posty powiązane:
Jak stres wpływa na tarczycę (błędne diagnozowanie niedoczynności)Gdy hormony pójdą w złą stronę
Problemy trawienne
Co miesza w naszych hormonach
Samodzielna diagnostyka wypalenia nadnerczy, czyli ...
Estrogenowa przewaga (uwaga PMS)


Kochanie, upiekłam chleb!

$
0
0
Wiem, że życie bez chleba dla niektórych osób jest nierealne, i żadne próby argumentacji nie będą skuteczne. Kiedyś byłam bardziej rygorystyczna w swoich poglądach, ale po jakimś czasie pracy z ludźmi, uświadomiłam sobie, że całkowita rezygnacja ze zbóż nie jest dla wielu osób nawet opcją do rozważenia. Jasne, że chciałabym aby każdy był w stanie empirycznie przez 4 tygodnie sprawdzić jak eliminacja zbóż wpłynie na jego zdrowie, ale nie każdy jest w stanie podjąć taką próbę.

Wtedy mam dwie opcje, albo znaleźć kompromis, który będzie w stanie choć trochę poprawić stan zdrowia danej osoby, albo stracić ją całkowicie na skutek swojego braku elastyczności. Chleb okazuje się być jednym z takich problematycznych produktów, których ludzie nie chcą oddać bez walki. Przynajmniej mój mąż. Z tego powodu zostałam zmuszona do szukania zdrowszych alternatyw dla pieczywa. Dla mniej upartych polecam inne alternatywy dla pieczywa.
Najważniejszym aspektem w "zdrowszym" chlebie był jest dla mnie brak glutenu. Opcji jest naprawdę dużo, podobnie jak spory jest wybór mąk bezglutenowych. Kupiłam: ryżową, tapiokę, z amarantusa, słonecznikową, kokosową i kukurydzianą. Pierwszymi opcjami jakie testowałam były chlebki paleo, i przyznam, że większość z nich nie przypadła mi do gustu. W rezultacie wychodziło coś podobnego do pieczywa, ale nie na tyle dobrego aby mogło stanowić substytut normalnego chleba, przynajmniej nie dla kogoś tak wybrednego jak mój mąż. Dużo lepsze efekty uzyskałam po wprowadzeniu do przepisu mąki ryżowej i amarantusowej. Jak większość czytelników Tłustego wie, nie jestem dobrą kucharką, więc szukałam najłatwiejszych i najprostszych przepisów :)

Warto pamiętać, że takie produkty nie są dla wszystkich. Osoby ze stanem zapalnym jelit oraz chorobami autoimmunologicznymi muszą być ostrożne. Unikałabym pieczenia z dużą ilością mąk orzechowych ze względu na nadmiar nienasyconych kwasów tłuszczowych, które cechują się małą stabilnością. Można również poprawić trawienie mąk zbożowych (i pseudożbożowych jak amarntus) poprzez np. namaczanie:


Podaję niżej dwa przepisy na zdrowsze alternatywy dla pieczywa, które uważam za najlepsze z testowanych, i jestem przekonana, że dla większości zdrowych osób mogą być częścią diety. Ryż, amarantus i komosa ryżowa (quinoa) to opcje, które polecam osobom niechętnym do całkowitego wykluczenia zbóż. Nie uważam ich za optymalne, ale bez wątpienia jest to zmiana na lepsze. Chleb ze zdjęcia pochodzi z przepisu pierwszego :)


Bezglutenowy chleb

Składniki:
  • 5 jajka
  • 4 duże łyżki masła (lub ghee lub oleju kokosowego)
  • 1/4 szklanki mąki kokosowej
  • 1/4 szklanki tapioki
  • 1/2 szklanki mąki z amarantus (lub ryżowej)
  • 2 łyżeczki octu jabłkowego
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • szczypta soli

Wykonanie:
1) Zmiksować jajka, sól i masło
2) Dodać mąki z sodą i octem
3) Miksować całość do gładkiej masy 
4) Piec w temperaturze ok. 180 stopni do suchego patyczka (ok. 30-35 min)


Chleb paleo

Składniki:
  • 4 jajka
  • 4 płaskie łyżki masła (lub ghee lub oleju kokosowego)
  • 1/2 szklanki mąki kokosowej
  • 1/4 szklanki tapioki
  • 1 łyżka octu jabłkowego
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • szczypta soli

Wykonanie:
1) Zmiksować jajka, sól i masło
2) Dodać mąki z sodą i octem
3) Miksować całość do gładkiej masy 
4) Piec w temperaturze ok. 180 stopni do suchego patyczka (ok. 30-35 min)


Kilka uwag: 
- foremka jakiej użyłam to mala keksówka (naprawdę mała)
- w moim odczuciu mąki takie jak: amarantusowa, tapioka, ryżowa, kukurydziana, kasztanowa mogą być dowolnie zamieniane
- bardzo ważne jest aby dobrze zmiksować wszystkie składniki

Chleb nigdy nie budził we mnie emocji, ale od kilku dni robię chlebek bananowy...i przyznam, że jest niesamowity, więc wkrótce zamieszczę przepis :)

Wątroba & detoks

$
0
0
Wątroba to ulubiony organ naturopatów. Nie jest to żadnym zaskoczeniem biorąc pod uwagę, że wątroba przeprowadza ok. 500 funkcji, w tym detoks, spalanie tłuszczu, syntezę protein, produkcję żółci, trawienie czy regulację poziomu glukozy we krwi. Nie wspominając już, że wątroba jest istotna dla prawidłowej pracy tarczycy oraz metabolizmu innych hormonów. Wątroba tak jak mówiono w jakiejś reklamie, nie ma łatwo.

Destrukcyjnie na wątrobę wpływa:


  • niestabilny poziom glukozy we krwi
  • alkohol
  • niedobory składników odżywczych
  • infekcje wirusowe
  • niedożywienie/przejadanie
  • toksyny w żywności, kosmetykach, środkach higieny
  • metale ciężkie tłuszcze trans oraz utwardzane oleje roślinne
  • żywność modyfikowana genetycznie
  • syrop fruktozowy
  • sztuczne słodziki
  • glutaminian sodu
  • przetworzone produkty
  • niesfermentowana soja
  • nadmiar leków
  • dym nikotynowy
  • stres
Jednym z częstszych chronicznych schorzeń wątroby jest niealkoholowe stłuszczenie wątroby, które ma miejsce gdy komórki tłuszczowe akumulują się w wątrobie, mimo braku spożycia alkoholu. Często taki stan jest latami niewykrywany, a w konsekwencji pojawia chroniczny stan zapalny, marskość wątroby, nowotwór czy całkowita niewydolność organu. NAFL jest powiązany z kiepskimi wyborami żywieniowymi (zwłaszcza nadmiarem fruktozy), zespołem metabolicznym, cukrzycą czy nadużywaniem leków.


Jakie symptomy wskazują i dolegliwości świadczą o spowolnionej i zanieczyszczonej wątrobie?
  • problemy skórne: wysypki, trądzik, brązowe plamy
  • wzdęty, wystający brzuch
  • alergie/nietolerancje na chemię (w tym też perfumy, tytoń itd.)
  • cienie pod oczami
  • problemy z utratą tkanki tłuszczowej
  • chroniczne zmęczenie
  • bezsenność
  • nadciśnienie
  • chroniczne zmęczenie
  • wzrost poziomu cholesterolu
  • nadmiar estrogenu (PMS)
  • problemy trawienne
  • dysfunkcje pęcherzyka żółciowego
  • tłuszczowe stolce (często jasne)
  • mdłości, choroba lokomocyjna
  • bóle głowy na wysokości oczu
  • zła tolerancja alkoholu
  • ból po prawej stronie żeber
  • hemoroidy

Wątroba to organ silnie związany z emocjami takimi jak frustracja, złość, opór i nadmierną wrażliwością. Mówi się, że wątroba jest odpowiedzialna za zdolność planowania życia, a pęcherzyk żółciowy za podejmowanie decyzji. Według medycyny chińskiej wybudzanie się między 1 a 3 w nocy oznacza problemy z prawidłową pracą wątroby. 

Masz problemy z tarczycą lub nie możesz schudnąć?

W obu przypadkach upośledzona praca wątroby może być przyczyną. Gdy wątroba jest pod jakimkolwiek stresem, zarówno spalanie tkanki tłuszczowej, jak i poprawne przekształcanie hormonów tarczycy (T4 do aktywnego T3 w 20% ma tam miejsce) nie jest priorytetem. Każdy z problemami hormonalnymi tak naprawdę powinien zadbać o zdrowie wątroby, w przeciwnym wypadku metabolizm hormonów nie przebiega poprawnie i może prowadzić do poważnych zaburzeń hormonalnych, np. przewagi estrogenowej. Zauważyłam, że często problemy hormonalne i zaparcia idą w parze u kobiet.


Przyjmujesz syntetyczne hormony?
Każdy rodzaj syntetycznych hormonów przyjmowany przez dłuższy czas może "zbudować się"w organizmie i przekroczyć możliwości detoksu przez wątrobę. Dotyczy to zwłaszcza kobiet na pigułkach antykoncepcyjnych, które często po latach ich przyjmowania doświadczają np. przewagi estrogenowej i syndromu "po pigułce". W praktyce oznacza to rozregulowany cykl lub brak cyklu, trądzik, zmienne nastroje, przybieranie na wadze czy problemy z innymi hormonami jak np. tarczycą. Z tych powodów, ważne jest aby dbać o prawidłowe zdrowie wątroby i regularnie wspierać obie fazy detoksu.

A może masz inne problemy?

Wątroba jest odpowiedzialna za metabolizm tłuszczy, a gdy ten nie przebiega poprawnie zły cholesterol HDL i trójglicerydy rosną, a dobry cholesterol LDL spada. W konsekwencji może pojawić się problem z nietypową akumulacją tkanki tłuszczowej, np. wokół narządów, i oczywiście wzrasta ryzyko wystąpienia chorób układu sercowo-naczyniowego. Wątroba jest odpowiedzialna za produkcję żółci, więc w przypadku jej złej pracy może pojawić się nietolerancja tłustych potraw, wzdęcia, zaparcia, ból brzucha czy kamica pęcherzyka żółciowego.
Niestabilny poziom glukozy we krwi może negatywnie wpłynąć na pracę wątroby, ale analogicznie zanieczyszczona wątroba może powodować dysregulację poziomu glukozy, insuliny i glikogenu.

Co jeść dla zdrowej wątroby?
  • wyeliminować przetworzone zboża, nabiał i oleje roślinne
  • unikać pestycydów, konserwantów i innej chemii w jedzeniu
  • warzywa krzyżowe (zwiększają enzymy, niewskazane przy chorobach tarczycy)
  • beta karoten w postaci buraków i marchwi oraz retinol ze źródeł zwierzęcych
  • zdrowe tłuszcze (olej kokosowy, masło, oliwa), które chronią przed kamieniami w pęcherzyku żółciowym
  • czosnek oraz cebula aktywują enzymy odpowiedzialne za pozbywanie się toksyn
  • gorzka czekolada z min. 85% kakao zapewnia antyoksydanty chroniące przed marskością wątroby
  • awokado,pomidory, szpinak, brokuł są doskonałymi źródłami  glutationu, który jest nadrzędnym antyoksydantem
  • owoce (np. jabłka) poprzez dużą zawartość pektyny pomagają usuwać toksyny i chronić wątrobę
  • cytryna alkalizuje krew i oczyszcza
  • gorzka zielenina (rukola, endywia, cykoria) stymuluje przepływ krwi

Suplementy

  • ostropest
  • korzeń łopianu
  • zielona herbata
  • mniszek lekarski
  • kurkuma
  • cynamon
  • aloes
  • ALA
  • węgiel aktywny
  • wyciąg z karczocha
  • koper włoski
  • NAC

Najlepsza na wątrobę jest wątróbka!
Dwie porcje tygodniowo wątróbki wołowej lub drobiowej są idealnym wsparciem dla poprawnego funkcjonowania wątroby. Jest to gęste odżywczo i bardzo tanie pożywienie, które oprócz oprócz wielu witamin, minerałów i antyoksydantów zawiera tajemniczy składnik przeciw zmęczeniu.
Jeśli masz problemy skórne takie jak trądzik czy rogowacenie przy mieszkowe, wątróbka w dużej ilości będzie Twoim przyjacielem.

Czy wątroba jest pełna toksyn?
Toksyny to największe zmartwienie osób, które jedzą wątróbkę. To prawda, że wątroba jest organem odpowiedzialnym ze detoks, ale nie jest magazynem toksyn. Wątroba gromadzi przede wszystkim witaminy i antyoksydanty, takie jak A,D, E, K, B12, koenzym Q10, kwas foliowy, miedź i żelazo. I jeśli są w niej toksyny, to podobnie w innych tkankach takiego zwierzęcia, dlatego tak ważne jest aby mięso pochodziło z zaufanego źródła.

A co z nadmiarem witaminy A?
Faktycznie badania wskazują na możliwą toksyczność witaminy A w dużych dawkach, ale po pierwsze  dotyczy to syntetycznych form witaminy A, a po drugie taka ilość witaminy A - ok. 100 tyś IU musiałaby być konsumowana przez dłuższy czas, co jest nierealne gdy mowa o jedzeniu wątróbki czy innego naturalnego źródła. Po prostu fizycznie człowiek nie jest w stanie zjeść tyle protein.


Detoks
Nasza wątroba pracuje 24/7 stąd tak bardzo irytują mnie dedykowane programy oczyszczające, głodówki czy diety monometmatyczne. Każdego dnia z naszego organizmu usuwane są toksyny takie jak hormony, bakterie, neuroprzekaźniki, endotoksyny, leki czy też zbędne inne substancje chemiczne. Dodatkowo w kolejnym etapie neutralizowane są wolne rodniki. Wystarczy małe zakłócenie na którymś z tych etapów, żeby w naszym organizmie kumulowały się szkodliwe substancje.

Niestety ilość toksyn, na które narażeni jesteśmy w dzisiejszym świecie jest ogromna i dużo wyższa niż miało to miejsce jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Industrializacja i rozwój we wszelkich dziedzinach życia odbywa się też kosztem naszego zdrowia. Wszelkie chemikalia w środowisku (zanieczyszczenia wody czy powietrza w tym metale ciężkie), żywność wysoko przetworzona, wysoko przetworzone oleje roślinne, syropy fruktozowe mają toksyczne działanie na nasz organizm. A nasze zdolności detoksu na skutek stresu, braku snu, chorób czy złej diety są coraz mniejsze. Takie połączenie może prowadzić do wielu powikłań, które z czasem staną się poważnymi schorzeniami.

Jakie mogą być konsekwencje?
- problemy z energią na skutek zaburzonej produkcji energii w komórce,
- kłopoty z nastrojem, depresje poprzez niewłaściwą syntezę neuroprzekaźników,
- zaburzenie równowagi hormonalnej na skutek metabolizowania hormonów, które nie zostały prawidłowo wydzielone,
- kłopoty ze skórą (trądzik, wsypki itd.),
- zaburzenia pamięci i zdolności poznawczych.

Procesem, który jest kluczowy dla prawidłowego detoksu i odbywa się w każdej komórce naszego ciała jest metylacja. Metylacja zachodzi mniej więcej bilion razy na sekundę i ma wpływ na wiele różnych mechanizmów, np. włączanie/wyłączanie genów, produkcję energii, wzrost tkanek, produkcję przekaźników nerwowych. Jej poprawna praca jest zależna od witaminy B12 oraz kwasu foliowego. Dzięki temu potencjalnie groźna homocysteina przekształcana jest do postaci metioniny i może być wykorzystana w procesie produkcji ATP (czyli jednostki energii). Stąd też tak ważna jest suplementacja B12 w przypadku osób unikających mięsa oraz u osób z niskim poziomem kwasu solnego (zaburzone wchłanianie) lub niepoprawnie funkcjonująca wątrobą.

Co jest niezbędne aby detoks zachodził poprawnie?
- unikanie przetworzonych produktów oraz toksyn i substancji chemicznych w jedzeniu
- wykluczenie z diety kofeiny, papierosów oraz alkoholu
- suplementacja cynkiem, który wspomaga 1 fazę detoksu (zmiana toksyn rozpuszczalnych w tłuszczu na rozpuszczalne w wodzie)
- odpowiednia podaż aminokwasów (cysteina i metionina są zawarte w mięsie, rybach, jajkach)
- wspomaganie oczyszczania poprzez ciepła wodę z cytryną na czczo
- zadbanie o prawidłowe trawienie w tym florę bakteryjną (1,2,3,4,5,6,7,8, 9), wydzielanie kwasu solnego oraz nieszczelne jelita
- suplementacja preparatami regenerującymi wątrobę (np. sylimarol)

Co bardzo istotne gdy mowa o detoksie to aminokwas glutation, czyli jedna z najpotężniejszych broni naszego ciała. Glutation to trójpeptyd zbudowany z 3 reszt aminokwasowych: kwasu glutaminowego, cysteiny i glicyny. Służy do redukcji nadtlenków, co w rezultacie ochrania komórki przed uszkodzeniem ze strony toksyn. Wspomaga odtruwanie wątroby z metali ciężkich, alkoholu czy toksycznego wpływu papierosów. Od jego poziomu zależą też inne antyoksydanty takie jak wit. C i E. Jest obecność chroni nas głównie przed stresem oksydaycjnym na skutek silnych właściwości przeciwutleniająych.
Niestety na skutek diety, chorób, stresu, leków,starzenia się nasze ciało pozbywa się szybko glutationu, co powoduje zaburzenia w procesach detoksu.

Co można jeszcze zrobić aby usprawnić detoks?
- zwrócić uwagę na toksyny środowiskowe, od tych w kosmetykach po te w lekach,
- zwiększyć produkcję glutationu poprzez spożywanie produktów bogatych w siarkę jak cebula, czosnek, warzywa krzyżowe,
- w skrajnych przypadkach pomyśleć o suplementacji wit. B12, B6, NAC czy glicyną,
- zaadresować kwestię stresu (1,2,3).

Naturopatycznie dla prawidłowej pracy wątroby i detoksu wykorzystuje się witaminy, aminokwasy i zioła. Często konieczne jest wsparcie metabolizmu estrogenów (zarówno u kobiet i mężczyzn) oraz poprawa trawienia i szczególnie przepływu żółci. W niektórych przypadkach konieczne jest zastosowanie lewatyw przez określony czas lub udrożnienie innych kanałów eliminacji. Wielkim błędem jest przeprowadzanie jakiejkolwiek kuracji oczyszczającej, gdy ilość toksyn przewyższa zdolność organizmu do ich wydalania. Z tego powodu przed detoksem często wzmacnia się pracę nerek, płuc czy jelita grubego.

I łatwo, gdy zdajemy sobie sprawę na czym polegają procesy detoksu, uzmysłowić sobie dlaczego dziwne monotematyczne diety czy kuracje nie mają prawa być skuteczne. Nie ma detoksu bez aminokwasów, antyoksydantów czy minerałów, stąd zawsze podstawą jest wartościowa i gęsta odżywczo dieta oraz długodystansowe podejście do tematu. Oczyszczanie kaszami czy sokami jak zawsze ma być drogą na skróty, szkoda tylko, że wiele osób po chwilowym zwiększeniu częstotliwości wypróżniania i pozbyciu nadmiaru wody z ciała, zaczyna wierzyć w skuteczność takich metod. Nie wspominając już o magicznych herbatkach czy kuracjach pełnych po prostu środków przeczyszczających i odwadniających. Prawdziwy detoks to coś więcej.

Regeneracja po kuracji antybiotykowej

$
0
0
Antybiotyki to jedne z niewielu leków, chyba oprócz przeciwbólowych, które stosował niemal każdy z nas. Osobiście nie spotkałam nigdy osoby (zwracającej się po poradę na temat diety), która nie stosowałaby nigdy antybiotyków. Nie do końca przez długie lata zdawaliśmy sobie sprawę jakiego ciężkiego kalibru są to leki, zwłaszcza że pierwsze efekty terapii były niezwykle obiecujące.

Wbrew pozorom ich wpływ na stan flory bakteryjnej jelit jest nieporównywalny z tym jak bardzo uszkadzają wątrobę. Oczywiście zmiana flory bakteryjnej jest istotna i wiemy już dziś, że jednorazowa kuracja zmienia ją na zawsze, nie wiemy tylko jak bardzo. Antybiotyki powodują nieszczelne jelita, niszczą florę bakteryjną, upośledzają trawienie i wpływają na pracę naszego mózgu. Te zmiany nie cofają się po zakończeniu kuracji i mogą być przyczyną poważnych problemów w przyszłości, np. chorób autoimmunologicznych, ponieważ większość naszego systemu odpornościowego znajduje się w jelitach. Ponadto antybiotyki powodują niedobory witamin B, K, magnezu, cynku i żelaza.

Niemniej jednak jak mus to mus, i nie wydaje mi się aby zaburzenia pracy wątroby czy zmiana flory bakteryjnej były argumentem wobec poważnego zagrożenia zdrowia i wyboru kuracji antybiotykowej. Oczywiście nadużywanie antybiotyków w przypadku byle przeziębienia czy trądziku nie należy do tych przypadków, ale w wielu innych może być uzasadnionym wyborem. Szkody jednak nie będą mniejsze, mimo racjonalizacji decyzji. Co więc można zrobić aby po kuracji antybiotykowej zminimalizować straty?


1) Probiotyki

Im więcej szczepów tym lepiej, i odnosi się to zarówno do ilości bakterii, jak i typu szczepów. 14-30 bilionów dwa lub trzy razy dziennie to minimalna dawka. Oprócz probiotyku warto włączyć do kuracji Saccharomyces boulardii, który jest pomocnym grzybem, i w mojej opinii bardzo skutecznym, zwłaszcza w połączeniu z probiotykiem.

2) Glutamina
Aminokwas o właściwościach regenerujących śluzówkę przewodu pokarmowego. Ok. 3-5 gram dziennie przez co najmniej kilkanaście dni po kuracji antybiotykowej pomoże.

3) Wiąz czerwony (Slippery elm)
Silnie działające zioło. Zawiera śluz roślinny, który stymuluje zakończenia nerwowe w przewodzie pokarmowym i zwiększa wydzielanie śluzu, który tworzy barierę ochronną i pozwala na regenerację.

4) Lukrecja 

Jedno z klasycznych ziół używane przy problemach trawiennych, zwłaszcza niestrawności i wrzodach. Lukrecja pozwala na zachowanie zdrowej śluzówki przewodu pokarmowego. Niewskazana jest jednak dla osób z wysokim kortyzolem lub wysokim ciśnieniem.

5) Prawoślaz (Marshmallow root)

W działaniu podobny jest do Slippery elm, ponieważ również zawiera śluz roślinny. Wykazuje działanie ochronne oraz przeciwzapalne. Bezcenny w przypadku stanów zapalnych żołądka i jelit, leczy zarówno wrzody i nadżerki.

6) Rosół
Tradycyjny sposób na wiele chorób. Dzięki aminokwasom prolinie i glicynę jest silnie anty-zapalny. Żelatyna z kolei działa ochronnie i regeneracyjne na śluzówkę żołądka i jelit.

7) Fermentowane produkty
Naturalne probiotyki to głównie fermentowane warzywa, wodny kefir i kombucha. Ważne aby włączać tego typu jedzenie powoli do diety. Uważać na nie powinny osoby z nietolerancją histaminy.

8) Probiotyki
Czyli pokarm dla probiotyków, który pozwala im przetrwać i stymuluje ich wzrost. Do tego typu jedzenia należą: por, miód, czosnek, cebula, banany, cykoria.

9) Odpowiednia dieta

Oczywiście zboża, nabiał i rośliny strączkowe są całkowicie zakazane, ale w tym czasie warto również unikać ciężkich i obfitych posiłków. Jako tłuszcz wybrać olej kokosowy, który jest dużo lepiej tolerowany niż zwierzęce tłuszcze i uważać na surowiznę. Wszelkie przetworzone produkty, zwłaszcza cukier na co dzień nie są częścią zdrowej diety, a w okresie rekonwalescencji po kuracji antybiotykowej należy szczególnie na nie uważać.
10) Regeneracja wątroby
Antybiotyki to leki silnie uszkadzające wątrobę. Warto pamiętać również o tym ich negatywnym aspekcie i w trakcie, oraz po kuracji zadbać o prawidłową pracę wątroby, aby mogła skutecznie utylizować leki. Więcej o zdrowiu wą torby możecie poczytać w ostatnim poście.

Ćwiczenia vs odchudzanie

$
0
0
Czasami wcale się nie dziwię, że tyle osób ma problemy z odchudzaniem. Skuteczna redukcja tkanki tłuszczowej niestety niewiele ma wspólnego z tym co przedstawiają nam media i w co często wierzymy. Cała koncepcja odchudzania, które musi być związane z wykańczaniem swojego ciała godzinami ćwiczeń oraz drakońską dietą jest błędna. Tak bardzo chcemy wierzyć, że dobra sylwetkę można mieć tylko dzięki godzinom spędzonych na siłowni, że zapominamy co jest naprawę niezbędne dla redukcji tkanki tłuszczowej.

Wiele kobiet ma problem z redukcja tkanki tłuszczowej, mimo kilku godzinnych treningów w tygodniu i idealnej diety. Mimo nieustannych zmian diety, i mimo zmian treningów. A nawet mimo zwiększania ilości ćwiczeń i zmniejszania ilości jedzenia. Taki stan na dłuższą metę jest frustrujący (i destrukcyjny dla organizmu), ale mimo wszystko wiele osób tkwi w nim wierząc w idiotyczne "prawdy", którymi karmią nas na każdym kroku.

Kilka z takich totalnie nierealnych zachowań jest na tyle powszechnych, że postanowiłam je opisać:

1) Liczenie kalorii - zjedzonych i spalonych
Mam nadzieję, że większość osób zdaje sobie sprawę, że kalorie nie są kaloriom równe. I to co nasz organizm zrobi z 1000 kalorii z brokuła nie będzie tożsame z racją na 1000 kalorii z ciasteczek. Abstrahując, że ciężko przeliczać kilogramy tkanki tłuszczowej na kalorie, kilogram tłuszczu to 1000 gram, nie 6,600 kalorii.

Badania jasno pokazują, że jeśli mowa o utracie tkanki tłuszczowej, wyliczania cyferek nie są dobra strategią. Oczywiście, pewien deficyt energetyczny jest zawsze potrzebny dla redukcji, ale nie jest równoznaczne z deficytem kalorycznym. Mowa to o wydatku energetycznych, który nie jest proporcjonalny do ilości kalorii w diecie. Konkluzja jest prosta: każdy z nas straci 1kg przy innym deficycie kalorii i rzadko to będzie 6,600! Co więcej, ta wartość nigdy nie jest stałą i  będzie się wahać podczas całego okresu odchudzania (najprawdopodobniej rosnąć). Co ciekawe szybciej będzie można zauważyć potrzebę zwiększania deficytu na dietach mocno restrykcyjnych, czyli np. 1000 kalorii. I uwaga! U kobiet efekt jest jeszcze potężniejszy, mamy dużo większy problem z utratą tkanki mięśniowej, chociaż jak widać w badaniu tracimy mniej masy mięśniowej w całym procesie.

To co jemy nie jest obojętne dla naszego organizmu. Każde jedzenie wywołuje jakiś efekt w kontekście reakcji biochemicznych i czy jest to związane z odpowiedzią hormonalną, tworzeniem energii czy też syntezą składników odżywczych, prawdopodobnie będzie mieć wpływ na redukcję tkanki tłuszczowej w mniej lub bardziej bezpośredni sposób. Stąd manipulacje dietetyczne jak ketoza czy dieta wysokobiałkowa sprawdzają się w wielu przypadkach (często krótkotrwale), a np. zaburzenia hormonalne są silniejsze niż jakakolwiek dieta i nie pozwalają na skuteczne odchudzanie.


2) Spalanie kalorii poprzez trening
To domena kobiet i treningu cardio (łatwo policzyć spalone kalorie), który często za radą "ekspertów" wykonywany jest przy określonym tętnie (vide fat burning zone). Niestety spalanie kalorii nie jest równoznaczne ze spalaniem tkanki tłuszczowej, a celem treningu nie powinien być tak naprawdę spalanie kalorii, tylko stworzenie podłoża/zbudowania ciała, które będzie spalało tłuszcz efektywnie 24h, prawda? Stąd też często zalecam treningi HIIT lub niskopoziomową aktywność połączoną z treningiem siłowym, Dla większości osób szukających tylko estetycznych wyników to zdecydowanie najlepsze rozwiązanie, dla bardziej zaawansowanych fitness tak naprawdę nie zna granic, ale w tym przypadku skupienie się na funkcjonalnym treningu pozwoli naprawdę poczuć się fit!

To badanie jest idealne, aby pokazać w jaki sposób można poprawić swoje zdrowie i sylwetkę niewielkim nakładem czasu. Jest to długoterminowe badanie na temat wpływu treningu HIIT na kompozycje ciała, kardiometaboliczne czynniki ryzyka oraz kondycję osób z otyłością brzuszną.
Naukowcy wprowadzili 9-cio miesięczny program, który obejmował pięć indywidualnych konsultacji dietetycznych, 2- 3 treningi HIIT lub siłowe w tygodniu w połączeniu z opcjonalnymi ćwiczeniami o średniej intensywności (marsz, jeżdżenie na rowerze) 2 razy w tygodniu. Trening siłowy trwał ok. 20 minut, a HIIT w formie 30 sekundowych sprintów ok. 10 minut. W rezultacie 54 minuty treningu tygodniowo przyniosły niesamowite efekty w wyżej wymienionych aspektach, mimo że ilość spalonych kalorii podczas treningu była niewielka.


3) Mniej znaczy więcej
Przynajmniej jeśli chodzi o trening, Wiadomo, że chroniczne wykańczanie organizmu, dzień w dzień przez X czasu będzie destrukcyjne. Nie jest to tylko kwestia stresu, jakim niewątpliwie jest trening, i mimo że dla wielu osób wciąż jest to dodatkowy czynnik do wielkiego wora stresu, w którym już siedzi praca, związek, dzieci, choroby, dieta itd., to tak naprawdę problematyczny jest brak odpowiedniej regeneracji po treningu. I mam tu na myśli zarówno dietę jak i sen. W konsekwencji pojawia się przetrenowanie przy jednocześnie relatywnie słabych treningach. Do tego często dochodzi restrykcyjna dieta i mamy idealne podłoże dla wyczerpania nadnerczy, osłabienia wydajności tarczycy lub syndromu atletki.

Warto przemyśleć pewne kwestie, bo może się okazać, że 50% mniej da 80% więcej, przynajmniej gdy mowa o lekkiej intensywności ćwiczeń. To badanie jest idealne, aby pokazać w jaki sposób można stracić tonę kalorii i ani grama tłuszczu
64 zdrowych uczestników z BMI>=25 i o siedzącym trybie życia oraz historią nieskutecznego odchudzania i nadmiernego wysiłku fizycznego przez 13 tygodni straciło ok 4g tkanki tłuszczowej przy pomocy klasycznego cardio o stałej intensywności.
Ćwiczenia były wykonywane 3 razy w tygodniu (>70% max. tętna), a przez 4 pozostałe dni uczestnicy mogli wykonywać dowolną aktywność fizyczną, która musiała stanowić 300 (średni pułap) lub 600 (wyższy pułap) kalorii deficytu (mierzonego pulsometrem). Zapisy zmian pulsu były co tydzień analizowane. Średnio obie grupy ćwiczyły ok. 6.2 razy na tydzień. Logicznym (przynajmniej według stereotypowego podejścia) założeniem byłoby, że grupa ćwicząca więcej i spalająca więcej kalorii będzie również miała większy spadek wagi czy tkanki tłuszczowej. 30 uczestników z grupy o średnim pułapie, którzy powinni spalić o ponad 27 tysięcy mniej kalorii, miało większy całkowity spadek wagi i tkanki tłuszczowej w porównywaniu z grupą o wyższym pułapie. I mimo, że grupa o wyższym pułapie straciła średnio 1.4 g tłuszczu, a grupa o średnim pułapie 1.1 grama na 1 gram całkowitej wagi ciała, to moim zdaniem badanie daje do myślenia, że skoro 2 razy więcej wysiłku nie skutkuje przynajmniej podobnym rezultatem, to może gra nie jest warta świeczki?

Konkluzja: ćwiczenia nie są najważniejszym elementem redukcji

Nasze zdrowie będzie determinować jak organizm zareaguje na ćwiczenia i dietę. Wszelkie problemy zdrowotne (ukryte lub jawne) mogą skutecznie blokować wysiłki w celu redukcji tkanki tłuszczowej i nie jest to sabotaż, który pokona silna wola. Zawsze trening powinien iść na końcu, gdy inne kwestie są chociaż częściowo zaadresowane.Oczywiście aktywność jest ważna i niskopoziomowy ruch przyda się każdemu niezależnie od stanu zdrowia, ale na intensywne i wykańczające treningi przyjdzie (lub nie) czas. A nim przyjdzie warto zająć się komponentami, które mają ogromne znaczenie dla redukcji tkanki tłuszczowej takimi jak: równowaga hormonalna, detoks toksyn, zdrowie jelit, niedobory składników odżywczych czy stres.


Posty powiązane:

Łączyć czy nie łączyć...dieta rozdzielna

$
0
0
Dieta niełączenia, rozłączna, rozdzielna...(wiecie o co chodzi) to temat wielu pytań, i zabierając się w końcu do napisania na temat PH postanowiłam o niej wspomnąć. I zrobił się cały post z tego :)

Na czym polega dieta rozdzielna?

Głowna idea diety plaga na tym, że różne grupy jedzenie wymagają różnego odczynu PF dla prawidłowego trawienia i mają rożny czas przejścia przez układ pokarmowy. W wyniku czego zaleca się unikanie takich połączeń jak białko i węglowodany.


Z jakiejś www:
"Teoria dr. Haya w diecie rozdzielnej opiera się na założeniu, że cała żywność dzieli się na dwie podstawowe grupy: białkową i węglowodanową. Produkty z obydwu grup są inaczej trawione przez organizm (m.in. wymagają innych enzymów). Dlatego nie należy ich łączyć w trakcie jednego posiłku. Obciąża to bowiem układ trawienny i sprzyja m.in. przybieraniu na wadze. Dr Hay wyróżnia jeszcze jedną grupę: produkty neutralne, które można jeść zarówno z białkami, jak i węglowodanami."
Według tych zasad łączenie kwasotwórczych produktów z grupy białkowej, takich jak mięso, ryby czy nabiał z zasadowymi jak ryż czy ziemniaki jest nie tylko destrukcyjne dla procesu trawienia, ale przy okazji doprowadzi do akumulacji toksyn w organizmie. Znalazła, również takie zasady co do jedzenia:
- owoce je się na czczo lub 20 min przed posiłkiem
- skrobia odzielnie lub z gotowanymi nieskrobiowymi warzywami
- białko osobno lub z gotowanymi nieskrobiowymi warzywami
- suszone owoce, orzechy i pestki z surowymi warzywami

Próbowałam doszukać się jakichkolwiek badań na tenat skuteczności i racjonalnych przesłanek tej diety, jednak bezskutecznie.Dowodów naukowych nie ma. Dlatego warto popatrzeć na to co wiemy dziś na temat żywienia i ocenić czy taki sposób jedzenia jest optymalny.


Białko vs węglowodany
Jednym z podstawowych założeń diety rozdzielnej jest to, że węglowodany nie są dobrze trawione w kwaśnym środowisku. Teoretycznie jest to prawda, węglowodany będą lepiej trawione w środowisku zasadowym, ale nasz żołądek wydziela kwas solny z początkiem każdego posiłku, a nawet podczas myślenia o nim, więc niezależnie od składu posiłku kwas solny będzie wydzielony.
Pusty żołądek również ma odczyn kwaśny, Gdy jedzenie opuszcza żołądek i wędruje do jelita cienkiego trzustka wydziela enzymy trawienne (których jedną z ról jest neutralizowanie kwasu solnego) rozkładające głównie węglowodany i niektóre proteiny. Czyli patrząc z punktu widzenia fizjologii: skoro enzymy trzustkowe są wydzielane w odpowiedzi na niskie PH gdy kwas solny wraz z jedzeniem "wpada" do jelita cienkiego, to można założyć, że im więcej kwasu solnego zostanie wydzielone tym większa będzie "alkalizująca" odpowiedź trzustki. Czyli więcej enzymów trzustki zostanie wydzielone, ergo trawienie węglowodanów w jelicie cienkim będzie lepsze, więc tak naprawdę kwas solny wspomaga trawienie w jelicie cienkim. Nie wspominając, że enzymy (np. lipaza,amylaza, trypsyna) wydzielane w naszym organizmie są dedykowane rożnym grupom jedzenia znajdującym się w miazdze pokarmowej. Niemieszanie grup pokarmowych może przyspieszyć trawienie węglowodanów, bo zwyczajniej zalegają w żołądku krócej, ale nie wpłynie na jakość rozkładu. Notabene, jeśli coś krócej jest trawione to osoba jest szybciej głodna.


Ale przecież działa....
Jasne, że działa. Jeśli trzeba się zastanawiać 100 razy czy pomarańcza jest w grupie neutralnej czy węglowodanowej, a potem odkrywa się, że jest w białkowej (całkiem intuicyjnie, co?) to rzeczywiście można stracić apetyt dużo przed posiłkiem. A tak na serio, zawsze gdy ograniczmy sobie zakres jedzenia  co do jego typu, to zmniejsza się ryzyko przejedzenia na skutek braku różnorodności, czyli w efekcie jemy mniej. Dlatego często wydaje nam się po obiedzie, że umieramy z przejedzenia i nawet nie jesteśmy w stanie skończyć porcji, podczas gdy bez problemu zjemy deser. To też kwestia hipotezy "smacznego" jedzenia, które zwiększa punkt, w którym odczuwamy sytość.

Drugą kwestią jest fakt, że dieta rozdzielna również skupia się na jakości jedzenia, więc automatycznie większość przetworzonych produktów jest wyeliminowana, co powoduje zarówno poprawę stanu zdrowia osoby, jak i poprzez redukcję pustych kalorii, zmniejszenie masy ciała.


A jak nie kalorie, to lepsze trawienie...
Taka manipulacja dietetyczna faktycznie może poprawić trawienie w okresie jej stosowania. Zwłaszcza gdy dana osoba miała już wcześniej problemy z odpowiednim wydzielaniem kwasu solnego i/lub enzymów. Przeważnie takie osoby czują się gorzej podczas jedzenia większej ilości mięsa lub większego posiłku ogólnie. Jednak trzeba pamiętać, że nie jest to rozwiązanie usuwające przyczyny tego stanu.

Zmniejszona zdolność trawienna w diecie rozdzielnej może nagle zacząć być mniej odczuwalna, ale wciąż niewystarczający poziom kwasu solnego i enzymów nie jest optymalny dla zdrowia.Odpowiednia ilość kwasu solnego jest nam potrzebna aby móc przyswoić składniki odżywcze np. żelazo, miedź, cynk czy wapń, witaminę B12, kwas foliowy oraz aminokwasy.

Poza tym, głównym zadaniem kwasu żołądkowego jest blokowanie przerostu bakterii, dlatego PH żołądka wynosi 3 lub mniej i większość bakterii nie jest w stanie przeżyć dłużej niż kilkanaście minut. Gdy kwasu jest za mało i PH rośnie powyżej 5, bakterię zaczynają się rozrastać. Często np. bakteria HP czy przerost Candidy są powiązane z za małym wydzielaniem kwasu solnego.

Zbyt małe wydzielanie kwasu często powoduje również zbyt małe wydzielanie enzymów trawiennych, zwłaszcza w obecności niedoborów witamin i minerałów.

Wraz z wiekiem spada wydzielanie kwasu solnego, ale najczęściej przyczynami jego małej produkcji jest dieta uboga w białko zwierzęce, stres lub leki hamujące prawidłowe wydzielanie. Z tych powodów przejście z wegetarianizmu na paleo jest bardzo problematyczne, podobnie jak zmiana diety na bardziej naturalną z powszechnej, bogatej w przetworzone produkty, które nie wymagają skomplikowanego trawienia i powodują, że organizm nie musi posiadać dużej zdolności trawiennej.

Podsumowując
Dieta rozdzielna nie jest dobrym sposobem ani dla optymalnego zdrowia, ani redukcji tkanki tłuszczowej. Przede wszystkim problemem jest fakt, że wszystko co jest wyznaczane milionem zasad sprawia, że ciężko po prostu wytrwać. Nie wspominając już jak skomplikowane jest komponowanie posiłków w takim reżimie. Powiecie, że paleo to też dieta z zasadami. Nie do końca, ale łatwiej myśleć czy coś jest naturalnym jedzeniem niż zastanawiać się nad wszelkimi zasadami łączenia posiłków, których dieta rozdzielna ma dużo więcej niż tylko najbardziej znana zasada unikania łączenia białka z węglowodanami.

Poza tym unikanie łączenia białka z węglowodanami może doprowadzić do zmniejszenia ogólnej  ilości białka w diecie, ponieważ część posiłków będzie tylko węglowodanowo-neutralna lub zwiększenia jednorazowej ilości białka w porcji, co z kolei znów nie jest dobrą opcja dla upośledzonych zdolności trawiennych. Tak naprawdę, jakikolwiek powód stosowania takiej diety nie jest racjonalny. Nie oznacza to jednak, że taka manipulacja jest w jakiś sposób niekorzystna dla organizmu. Niemniej jednak zdecydowanie łatwiej i przyjemniej pozostać na zbilansowanym sposobie odżywiania.


Jak działa trawienie

Posty powiązane:

Równowaga kwasowo-zasadowa, czyli czemu nie grozi Ci zakwaszenie

$
0
0
PH organizmu, produkty zakwaszające organizm i dieta alkalizująca to tematy, o które pytaliście mnie od dawna i zawsze zdawkowo odpowiadałam, że kiedyś napiszę posta. Przyznam, że idea i temat od zawsze wydawał mi się kolejnym mitem rozpowszechnionym przez alternatywnych terapeutów, mimo że de facto opiera się na koncepcji Yin i Yang, i może z początku wydawać się sensownym podejściem.

Po pierwsze nie zakwaszaj
Obiegowa opinia głosi, że dla optymalnego zdrowia produkty jakie spożywamy powinny być w większej ilości alkalizujące niż zakwaszające. Dzięki temu PH organizmu będzie miało odczyn zasadowy, a my unikniemy ryzyka rozwoju wielu chorób cywilizacyjnych od  nowotworów po osteoporozę, które utożsamiane są z "zakwaszeniem" organizmu.

Po drugie alkalizuj
Z definicji PH 7.0 jest neutralne (np. woda destylowana), powyżej jest zasadowe, a poniżej ma odczyn kwaśny. Odpowiedni dla zdrowia odczyn PH powinien być lekko zasadowy. Stąd zaleca się w większości spożywać produkty zasadotwórcze i unikać kwasotwórczych. Spotkałam się z zaleceniami spożywania 80% produktów alkalizujących i 20% kwasotwórczych.

Ze strony vitalnatur.pl:
Produkty wysoko kwasotwórcze PH 5,9 - 5,0:
  • Mięso i wędliny - szczególnie wieprzowina
  • Cukier i produkty zawierające cukier
  • Sztuczne słodziki
  • Biała mąka pszenna i produkty pochodne
  • Biały ryż
  • Sery żółte
  • Kawa
  • Czarna herbata
  • Kakao i czekolada
  • Sól
Produkty średnio kwasotwórcze PH 6,9 - 6,0:
  • Ryby
  • Jaja
  • Chleb żytni
  • Płatki zbożowe
  • Makaron pełnoziarnisty
  • Ryż brązowy
  • Orzeszki ziemne
  • Piwo
Produkty słabo kwasotwórcze PH do 7,0:
  • Twaróg
  • Orkisz i pełnoziarniste produkty orkiszowe
  • Kasza gryczana
  • Makaron sojowy
  • Orzechy laskowe i orzechy nerkowca
  • Otręby
  • Fruktoza
Produkty neutralne pH 7,0:
  • Masło świeże
  • Śmietana
  • Serwatka
  • Jogurt naturalny
  • Oleje roślinne
Produkty wysoko zasadotwórcze pH 9,0 - 8,1:
  • Warzywa: bakłażany, dynie, cukinie, ogórki, sałaty liściaste, botwina, szpinak (surowy - sałatki), czarna rzodkiew
  • Soki warzywne świeże bez cukru
  • Owoce: kiwi, arbuz, ananas
  • Soki owocowe świeże bez cukru
  • Owoce: daktyle, figi, rodzynki
  • Grzyby: prawdziwki, kurki
Produkty średnio zasadotwórcze pH 8,0 - 7,1:
  • Warzywa: buraki, brokuły, kapusta, marchew, seler, pomidory, chrzan, fasolka szparagowa, kalarepa, por, szczaw, szpinak (gotowany)
  • Owoce: dojrzałe banany, słodkie brzoskwinie, mandarynki, pomarańcze, cytryny, maliny, truskawki, awokado, dojrzałe winogrona
Produkty słabo zasadotwórcze pH do 7,0:
  • Warzywa: kalafior, cebula, roszponka, kiełki pszenicy i orkiszu
  • Owoce: wiśnie, czereśnie, dojrzałe jabłka, gruszki, śliwki
  • Zielona herbata
  • Oliwa z oliwek
  • Migdały
  • Maślanka
Używki i napoje alkoholowe:
  • Kawa czarna działa silnie zakwaszająco
  • Kawa zbożowa działanie od neutralnego do lekko zasadowego
  • Czarna herbata - działa silnie zakwaszająco
  • Herbata zielona - działanie słabo zasadotwórcze
  • Wytrawne wino - działanie słabo zasadotwórcze
  • Piwo ― działanie lekko lub średnio kwasotwórcze
  • Alkohole wysokoprocentowe: działanie silnie kwasotwórcze

Produkty kwasotwórcze i zasadotwórcze
Przede wszystkim to do jakiej kategorii trafi produkt jest zależne od autora i jego interpretacji. W sieci można znaleźć wiele list, które wzajemnie się wykluczają. Ten fakt powinien już budzić duże wątpliwości wśród osób zainteresowanych. Dla przykładu podałam wyżej listę, ale nie jest to żadna oficjalna klasyfikacja.
Teoretycznie można podzielić produkty na kwasotwórcze biorąc pod uwagę składniki takie jak fosfor czy siarka, lub zasadotwórcze gdy popatrzymy na zawartość wapnia, magnezu i potasu. Czyli generalizując produkty zwierzęce będą kwasotwórcze, a owoce i warzywa alkalizujące. Tłuszcze, skrobia czy cukier są neutralne. I faktycznie w zależności do tego co jemy zmieni się PH moczu (czyli tego czego się pozbywamy). Ale to totalnie błędne założenie, że PH moczu jest jakimkolwiek wyznacznikiem tego jakie PH ma krew lub jak zdrowy jest organizm. Stąd sikanie na papierki lakmusowe czy też mierzenia PH śliny totalnie nie ma sensu :)
Tak naprawdę każdy płyn w organizmie ma inne PH: żołądek ma odczyn skrajnie kwaśny, nadnercza kwaśny, jelito grube mniej kwaśny, podobnie mocz, a łzy i płyn mózgowy zasadowy, woreczek żółciowy i trzustka również ale w mniejszym stopniu. Skóra również ma odczyn lekko kwaśny i jest to niezbędne, bo podobnie jak np. w przypadku żołądka jest to mechanizm obronny przeciw bakteriami i patogenami. Wiecie co się dzieje gdy wydzielanie kwasu jest upośledzone? To właśnie wtedy pojawia się problem z bakterią H.pylori czy też rozwój Candidy po kuracji antybiotykowej, która zmienia PH jelit.

W jaki sposób się określa PH danego produktu? Poprzez spalanie do popiołu, dodanie wody i sprawdzenie poziomu PH. Na moje oko to nie jest odpowiednik procesów jakie mają miejsce w naszym organizmie :) Ilość enzymów, żółć i wiele innych metabolitów, które są niezbędne dla rozkładu jedzenia, zależą nie tylko od PH organizmu. Stres, niedobory czy nawet geny mają tu ogromne znaczenie.

PH krwi jest niezależne od diety
Tymczasem organizm sam reguluje PH krwi i spożywane produkty nie mają wpływu na ten proces. Być może pamiętacie z poprzedniego posta, że treść pokarmowa opuszcza żołądek gdy jest odpowiedni poziom kwaśności. Następnie wędruje do jelita cienkiego i trzustka wydziela enzymy trawienne, których jedną z ról jest neutralizowanie kwasu solnego. Nie ma więc znaczenia co zjesz, bo w żołądku wszystko ma odczyn kwaśny, a następnie i tak nastąpi alkalizująca reakcja. Organizm nieustannie przechodzi od stanu kwaśnego do zasadowego i z powrotem. I jest to naturalne dla procesu trawienia.

Co więcej ciało zrobi wszystko co w jego mocy aby zachować równowagę PH. PH krwi może mieć odczyn kwaśny w przypadku poważnych problemów zdrowotnych np. niewydolności nerek. I to właśnie nerki odgrywają bardzo ważną rolę w równowadze kwasowo-zasadowej. Kwasy wydzielone po spożyciu protein są bardzo szybko buforowane przez wodorowęglan, a w wyniku tej reakcji powstaje dwutlenek węgla i sól. Oba są odpowiednio wydalane przez płuca i nerki. I nerki znów produkują jony niezbędne do buforowania kwasów. W momencie zwiększonego odczyny kwaśnego system oddechowy również zwiększa swoją pracę, ergo zwiększa się oddychanie i dzięki temu wydalanie dwutlenku węglą. W taki sposób powstaje cykl regulujący PH we krwi.Być może dlatego większość badań na temat negatywnego wpływu zaburzenia równowagi kwasowo-zasadowej opiera się na pacjentach z chronicznymi chorobami nerek lub kwasicą cukrzycową.

Mity na temat równowagi kwasowo-zasadowej
Wbrew stereotypowej opinii organizm nie potrzebuje "wyciągać" minerałów z kości aby utrzymać odpowiednie PH. Badania jasno pokazują, że diety kwasotwórcze nie mają negatywnego wpływu na metabolizm wapnia. Niektóre wskazują nawet, że to niedobór protein jest przyczyną osteoporozy, a zwiększenie białka ma pozytywny wpływ na zdrowie kości (1,2). Udowodniono, że dieta bogata w produkty kwasotwórcze nie jest przyczyną rozwoju osteoporozy (1,2,3).

Innym powszechnym przekonaniem jest rakotwórcza właściwość diety bogatej w produkty kwasotwórcze. Według tej teorii komórki nowotworowe mogą rosnąć tylko w środowisku kwaśnym. Tymczasem komórki nowotworowe bez problemu rosną również w lekko zasadowym środowisku, czyli typowym dla zdrowego organizmu odczynie PH 7.4. Ponadto jak już pisałam wcześniej, jedzenie nie wpływa na PH krwi, a PH krwi nie jest równoznaczne z PH komórek rakowych. PH nowotworów jest istotnie kwaśne, ale jest to wytworzone przez niego środowisko, dzięki czemu może przetrwać i rozwijać się, i nie ma związku z PH krwi, więc to raczej nowotwór tworzy kwaśny odczyn, niż kwaśny odczyn tworzy nowotwór.

Organizm sam wyreguluje PH
Stan, w którym PH krwi będzie miało odczyn bardzo niski lub bardzo wysoki to tak napraw bardzo skrajne przypadki, ponieważ ciało zawsze dąży do regulacji PH. Co zaskakujące nadmierna "zasadowość" jest dużo bardziej niebezpieczna niż stan zakwaszenia. Np. spożycie IPP czyli leków hamujących wydzielanie kwasu solnego wraz z mlekiem może spowodować zbyt wysoki odczyn zasadowy, który jest groźny dla zdrowia (milk alkaline syndrome). Większość sprawnych metabolicznie organizmów nie będzie miało problemów z odpowiednią regulacją PH krwi, niezależnie od diety. Zastanawia mnie skąd wzięła się ta obiegowa opinia na temat równowagi kwasowo-zasadowej, i zaczynam myśleć, że jest to dobry biznes. Więc wszyscy, którzy obawiają się o zbyt niskie PH organizmu mogą dalej spożywać proszki zasadowe czy pić zjonizowaną wodę, reszcie wystarczy dorzucenie do codziennej porcji mięsa odpowiedniej ilości warzyw. I nie ze strachu przed zaburzonym PH krwi, ale dla ogólnego zdrowia. I jeśli PH krwi jest tak ściśle zależne od tego co jemy to czemu np. Eskimosi wydają się być wolni od wszelkiego zła wynikającego z zakwaszenia? :)


Mięsne mity

$
0
0
Zostałam ostatnio zmuszona do obrony występującego w mięsie kwasu arachidonowego, który zarówno w konserwatywnym, jak i alternatywnym podejściu jest traktowany jako sprzymierzeniec stanu zapalnego. Byłam zaskoczona, że oprócz cholesterolu i kwasu arachidonowego nic innego nie zostało zanegowane. Przeciwnicy spożywania mięsa maja przecież wiele rożnych argumentów. Pytałam Was nawet poprzez Facebooka jakie są typowe przekonania na ten temat. Wymieniliście oczywiście cholesterol, człowiek jako roślinożerca, gnicie mięsa w jelitach czy też też rakotwórcze jego właściwości. Dziś nie poruszę tematu cholesterolu,bo zasługuje na odrębnego posta, oraz wpływu dużej ilości białka na nerki (tu z kolei sprawa jest skomplikowana i krótko mówiąc nie jestem za wysoką podażą protein w diecie, niezależnie od źródła).



Skupię się na trawieniu mięsa oraz dlaczego człowiek powinien je jeść. I dodam, bo pewnie nie każdy czytelnik Tłustego wie, że ponad dekadę byłam wegetarianką. Nigdy nie lubiłam jeść mięsa tak naprawdę ,i nie bez konkretnych powodów włączyłam je znów do diety. Muszę przyznać, że nadal mam problem z bardziej przetworzonymi produktami jak kiełbasy czy wędliny, nawet gdy są z zaufanego źródła lub ekologiczne. Po prostu czuję stopień przetworzenia, a z kolei moje mięso dla wielu osób smakuje jak surowe - obrabiam je bardzo delikatnie.

Nie podejmę tematu etyki w tym poście. Nie sadzę aby ktokolwiek logicznie myślący uważał, ze agrokultura zabija mniej żywych organizmów. Bo przecież wszystko co żyło na terenach, które są teraz zasiane zbożami nie ma znaczenia, woda, lasy... to co żywiło dzikie zwierzęta i zostało poświęcone na uprawę zbóż również...rzeczywiście sterylizacja terenów jest wege...

A wracając do mięsa warto pomyśleć na czym polega jego rozkład w naszym organizmie. Trawienie białka ma na celu rozbicie go na pojedyncze klocki zwane aminokwasami, które mogą zostać wchłonięte w jelicie i wykorzystane przez nasz organizm. W żołądku białko poddane zostaje działaniu enzymu - pepsyny oraz kwasowi solnemu. PH żołądka wynosi średnio ok. 2, więc cała miazga pokarmowa również ma odczyn bardzo kwaśny. Teraz niech ktoś mi powie jak cokolwiek może gnić w takim środowisku? Mięso nie gnije w żołądku :)

Mięso nie zalega też w żołądku. Średni czas opuszczania posiłku składającego się z białka, węglowodanów tłuszczu nie jest dłuższy niż 5 godzin. Samo mięso od 2 do 4 godzin, ale np. indyk znajduje się w żołądku krócej niż gotowana marchew (zobacz str. 292).

W każdym razie w końcu treść żołądka wędruje do jelit. Tam zostaje poddana solom i enzymom trzustki. Żółć emulguje tłuszcze i neutralizuje kwas solny. Lipaza rozbija tłuszcz, trypsyna i chymotrypsyna białko, a węglowodany (cukry i skrobia) zostają poddane działaniu enzymów takich jak amylaza, maltaza, cukroza i laktaza. Jelito cienkie natychmiast wchłania wszelkie rozbite monocukry, aminokwasy czy wolne kwasy tłuszczowe. Co nie zostanie strawione ma szansę zostać rozłożone w jelicie grubym. Tam niezliczone ilości bakterii działają nad rozkładem tego czego nie potrafiły rozłożyć enzymy (1,2). Niestrawiona reszta plus martwe bakterie nazywamy kałem.

Gdy pomyślimy o trawieniu mięsa mamy: pepsynę, trypsynę, chymotrypsynę i inne enzymy trzustkowe trawiące białko oraz sole żółciowe i lipazę odpowiedzialne za rozkład tłuszczu. Całe trawienie odbywa się za pomocą enzymów produkowanych przez organizm. To co jest rozkładane przez bakterie w jelicie to nie mięso, a cukry, skrobia czy błonnik. Innymi słowami w jelicie ma miejsce ostateczny rozkład zbóż, warzyw itd. Proteoliza byłaby w jelicie grubym znacząca gdyby było to miejsce rozkładu mięsa, a tak nie jest.

Biorąc pod uwagę, że gnić oznacza wg Słownika Języka Polskiego "ulegać procesowi rozkładu pod wpływem działania drobnoustrojów: bakterii i grzybów" można łatwo odpowiedzieć sobie co naprawdę gnije w jelicie. Na pewno nie mięso. Gniją (fermentują) zboża, warzywa, owoce itd.

Produktem ubocznym tego procesu są gazy...czy ktoś ma gazy po spożyciu mięsa....a ile osób ma po zbożach lub roślinach strączkowych? To one powodują, że wytwarzają się gazy takie jak metan czy dwutlenek węgla. Do najbardziej gazotwórczych należą rośliny strączkowe, czosnek, cebula, por, rzodkiewki, owies, przecznica i warzywa krzyżowe. Gazy oznaczają, że enzymy nie poradziły sobie ze strawieniem pokarmu i pałeczkę przejęły bakterie jelitowe.

Jedzenie roślin ze względu na ich skomplikowane trawienie wydaje się nieefektywne. Dużo łatwiej jest pozyskać zarówno energię jak i wartości odżywcze z mięsa niż ze źródeł roślinnych. Poza tym, jeśli trawienie mięsa jest tak problematyczne, to czemu w toalecie nie obserwujemy kwaków mięsa tylko najczęściej niestrawione resztki roślin? Większość jadalnej części roślin to polisacharyd (celuloza), której człowiek nie potrafi rozłożyć za pomocą enzymów (chociaż są dowody na częściowy jej rozkład przez niektóre bakterie). Jedyną opcją pozostaje użycie bakterii jelitowych. Nie mamy też dodatkowego żołądka jak np. konie czy nie jemy swoich odchodów jak króliki lub cofniętej treści pokarmowej jak krowy. Gdyby człowiek był roślinożerny mielibyśmy większe zdolności trawienne do rozkładu roślin, i uzyskiwalibyśmy z nich znaczącą część energii. Nie potrafimy tez jak ptaki czy gryzonie jeść nasion (zbóż itd.) w ich naturalnej postaci ponieważ zwyczajnie są dla nas trujące. Musimy je gotować, fermentować, mielić itd. Nawet osoby na surowej diecie ich nie jedzą w naturalnej postaci.

I nie bez powodu mamy mniejsze wnętrzności niż roślinożercy - według jednej z hipotez dzięki temu nasz mózg mógł rosnąć.Nasze jelito grube stanowi ok 17-23% całości jelit podczas gdy np. jelito szympansów (naszych najbliższych krewnych), które pierwotnie odżywiały się tylko owocami. Ludzie mają siekacze po obu stronach szczęki, roślinożercy tylko na dolnej. Ponadto nasza szczęka porusza się pionowo rozdzierając i miażdżąc pokarm podczas gdy roślinożercy poruszają szczęką w obrotowy sposób i mogą nawet mielić jedzenie. Mamy stosunkowo małe żołądki, które co 2,5-3 godziny opróżniają się, podczas gdy żołądki roślinożerców nie opróżniają się i posiadają sporą ilość bakterii. I oczywiście PH naszego żołądka jest dużo niższe niż roślinożerców i niewiele procesu trawienia i absorpcji ma tam miejsce, co z kolei jest kluczowe u roślinożerców. Odróżnia nas również posiadanie pęcherzyka żółciowego (przynajmniej w porównaniu z niektórymi roślinożercami). Nie mamy za to ani żwacza, ani jelita ślepego.

I tak się zastanawiam czy ktokolwiek popatrzył kiedyś na optymalne źródła białka jeśli chodzi o dostępność i trawienie? Protein Digestibility Corrected Amino Acid Score (PDCAAS) to ogólnie przyjęta metoda szacowania jakości protein. Na pierwszym miejscu mamy jajka, mięso, nawet soję i strączki (odpowiednio przygotowane), ale niestety zboża pozostają daleko w tyle.

Nie uważam jednak, że możemy żyć jedząc tylko produkty zwierzęce. Białko nie jest efektywnym źródłem energii, a zdolności konwersji protein w glukozę są ograniczone. Ponadto trawienie białka jest wysoko energetycznym procesem i jego nadmiar może osłabić ratę metabolizmu (oraz zdolność do tworzenia ATP).
I aby była jasność: wszystkie proteiny są konwertowany do amoniaku, problem pojawia się gdy amoniak nie może być przekształcony do kwasu moczowego. I jest to dużo częstsze zjawisko w przypadku spożywania kiepskiej jakości protein, ponieważ łatwiej przesadzić z ich ilością. Ale nie tylko dlatego, niekompletne proteiny mają większe szansę zostać przekonwertowane do postaci glukozy lub wydzielone. Pełny profil aminokwasowy zdecydowanie mniejsze.

I na koniec: wegetarianie cierpią częściej na nowotwory jelita niż mięsożercy. A jeśli ktoś uważa, że mięso zalega w jelicie to czemu z tysiąca zdjęć z kolonoskopii, które można wyszukać w sieci na żadnym nie ma takich dowodów? Czyżby dwa dni postu potrafiły pozbyć wszelkiego gnijącego mięsa? Nie wydaje mi się;) Ale powiem Wam jedno: mięso zaczyna gnić dużo wcześniej niż w naszym przewodzie pokarmowym. Gnije już od momentu zabicia zwierzęcia. Niestety warzywa i owoce również, wiele nawet przed zbiorem.

Uprzedzę, że wszelkie dyskusje na temat tego czy jesteśmy roślinożerni pozostawiam bez komentarza. Celem posta jest pokazanie, że człowiek je, trawi i ma się całkiem nieźle na diecie z udziałem produktów zwierzęcych. I obalanie kilku mitów związanych z (nie)trawieniem mięsa.


Choroby autoimmunologiczne (jak powstrzymać Twój system odpornościowy przed destrukcją)

$
0
0
Choroby autoimmunologiczne w dzisiejszych czasach to istna epidemia. To drugie najczęstsze schorzenia występujące w krajach rozwiniętych. Hashimoto już nikogo nie dziwi, podobnie jak wrzodziejące zapalenie jelita grubego, ale jest ok. 100 różnych chorób zaklasyfikowanych jako autoimmunologiczne. Nie znamy przyczyn chorób autoimmunologicznych, i konwencjonalna medycyna nie potrafi ich skutecznie leczyć. Wiele osób nawet nie jest świadomych, że problem ich dotyczy.






Skąd się biorą choroby autoimmunologiczne?
Nie rozumiemy jeszcze wszelkich czynników wpływających na wystąpienie i rozwój choroby. Z pewnością jest jakiś genetyczny komponent, ale to za mało...jak często mówię: nasze geny ładują broń, ale to dieta i styl życia pociągają za spust.W tym przypadku są to toksyny, wirusy jak EBV, infekcje jak przerost Candidy, nietolerancje pokarmowe czy pośrednio stres i upośledzone mechanizmy detoksu.


Jak poznać, że masz chorobę autoimmunologiczną?
Nie jest to łatwe ponieważ symptomy nie są specyficzne i najczęściej dotyczą całego organizmu. Do najczęstszych należą:
- ogromne zmęczenie, którego nie rozwiązuje nawet odpoczynek, jest typowe i prawie zawsze obecne w chorobach auto
- ból mięśni i stawów, może to być typowy ból lub uczucie pieczenia czy też ból podobny do zakwasów
- niestabilny poziom cukru we krwi, często chronicznie niski
- słabe mięśnie, często pojawiają się wraz z utratą siły
- spuchnięte gruczoły: okolice gardła, pach/ramion czy pachwin
- stan zapalny, jest obecny zawsze i może dotyczyć całego organizmu
- kiepska odporność, zarówno w kwestii gryp, przeziębień, kataru, jak i infekcji ucha, pęcherza, grzybic czy też bardzo wolny proces rekonwalescencji po chorobie
- problemy z zasypaniem lub wybudzanie się w nocy
- zmiany w wadze ciała, zarówno tycie jak i chudnięcie bez wyraźnej przyczyny
- zmiany w ciśnieniu krwi, zazwyczaj niskie ciśnienie, zawroty głowy, omdlenia, palpitacje i zmiany rytmu serca
- przerost Candidy, może objawiać się problemami z trawieniem, wiecznym karterem, grzybicami
- problemy trawienne takie jak bóle brzucha, zaparcie, skurcze, wzdęcia, biegunki czy nadmierne gazy
- alergie na jedzenie czy chemikalia
- depresja i nerwica, również częste zmiany nastroju, ataki paniki, drażliwość
- problemy z pamięcią
- bóle głowy i migreny
- podwyższona temperatura ciała


Diagnoza i leczenie
Oczywiście diagnoza chorób autoimmunologicznych nie jest łatwa. Nie ma w naszej medycynie osoby specjalizującej się w systemie odpornościowym, więc w zależności jaki system jest atakowany, do takiego specjalisty trafimy. Jeśli to jest łuszczyca to czeka nas dermatolog, jak Hashimoto to endokrynolog, jak reumatoidalne zapalenie stawów to reumatolog itd.
Oczywiście konwencjonalna medycyna nie szuka przyczyn naruszonego systemu odpornościowego i zajmuje się gaszenie symptomów poprzez użycie leków przeciwzapalnych, sterydów czy imunosupresantów. Zamiast leczyć przyczynę i zająć się stanem zapalnym, po prostu go blokują. A przyczyna jest i ma się całkiem nieźle.
Niekonwencjonalne leczenie, ale nie stricte neuropatyczne (nie będę dziś o nim pisać, bo wydaje mi się lekko archiwalne) polega na zaadresowaniu czterech głównych filarów biorących udział w przebiegu chorób autoimmunologicznych. Są nimi: dieta, hormony/stres, jelita oraz detoks. 

Nie jest jednak realne aby wyleczyć się z chorób auto, bo gdy raz organizm zacznie się atakować nie sposób go tego oduczyć. Możliwe jest natomiast wyłączenie tej reakcji i remisja choroby, a przy odpowiedniej strategi całkowite odstawienie leków. Jest to oczywiście zależne od stopnia agresywności choroby i tego jakie spustoszenie zdążyła już w organizmie. Często gdy zaatakowany został organ endokrynologiczny jak tarczyca, na skutek fizycznego uszkodzenia należy przyjmować hormony (jakiś czas lub całe życie - osobiście jestem zdania, że w ciągu kilku lat odpowiedniej terapii tarczyca potrafi się zregenerować). Niemniej jednak każdy miesiąc ma znaczenie w przypadku chorób autoimmunologicznych, więc im szybciej osoba zostanie poddana odpowiednie terapii, zamiast usypiania jej symptomów, tym większa szansa na szybszą remisję i mniejsze straty.


Nieszczelne jelita
wspólnym mianownikiem

Mamy już dziś niepodważalne dowody, że nie ma chorób autoimmunologicznych bez jakiejś dozy nieszczelności jelit. Nieszczelna śluzówka ma miejsce gdy w obrębie wyściółki jelita powstają pewne ubytki. W praktyce oznacza to, że pewne niestrawione resztki pokarmowe i toksyny, które powinny znajdować się w jelicie, mogą dostawać się do krwiobiegu i powodować reakcję ze strony układu immunologicznego oraz przedostając się przez barierę krew-mózg dostać się do mózgu. W konsekwencji powstaje ogólnoustrojowa reakcja zapalna.

Nieszczelna śluzówka może powstać na skutek wielu czynników. Praktycznie wszystko co zaburza prawidłową florę bakteryjną przewodu pokarmowego może naruszyć tą cienką wyściółkę. Można tu wymienić dietetyczne wybory takie jak cukier, zboża, przetworzone produkty oraz leki (antybiotyki, tabletki antykoncepcyjne), chlor i flor, alkohol, pestycydy czy nawet zanieczyszczenia środowiskowe. Winowajcami są także tabletki antykoncepcyjne, stres i nadmierny wysiłek fizyczny.

Objawy nieszczelnej śluzówki

Przyczyny nieszczelnej śluzówki
Wierzy się, że system odpornościowy traci umiejętność rozpoznawania własnego i obcego gdy antygen lub proteina wejdzie z nim w interakcje. Taką bramką do systemu odpornościowego są jelita. W normalnych warunkach są one niewrażliwe na obecność protein. Białko jest rozkładane do postaci łańcuchów peptydowych, a te do aminokwasów, które są absorbowane. W przypadło gdy jelito nie jest szczelne, niestrawione białka mogą dostać się do krwiobiegu i wywoływać reakcje autoimmunologiczne.

Połączenia między komórkami w jelitach są zamykające czyli działają podobnie jak uszczelka. Problem pojawia się gdy na skutek chronicznego stanu zapalnego te połączenia rozluźniają się. Notabene gdy mamy stan zapalny jelit mamy też pewność, że coś innego w naszym organizmie również jest objęte zapaleniem.

Innym możliwym mechanizmem niepożądanych substancji do krwiobiegu jest transport przez komórkę do komórki przy pomocy receptorów (epidermal growth factor receptor) znajdujących się w jelitach, które zachowują się jak koń trojański.

Niezależnie jednak od mechanizmu w jaki problematyczne substancje dostają się do krwiobiegu, problem pojawia się gdy jelita zostaną uszkodzone. A jest to możliwe dzięki nieodpowiedniej diecie bogatej w lektyny i gluten. WGA - jedna z lektyn ma właściwości niszcząca śluzówkę, odkrywa receptory i daje możliwość przyłączenia się się do nich. WGA może łączyć się z polisacharydami tworzącymi ścianę komórkową bakterii i wieloma innymi proteinami. Zachowuje się jak klej. W normalnym scenariuszu bakterie są wybijane przez enzym lizozym, jednak gdy WGA jest do nich przyłączona nic ich nie ruszy, bo WGA jest odporna na enzymy i chroni jak pancerz to co z sobą niesie. Nie działa też na nią kwas solny ani fermentacja. Może pomóc gotowanie w szybkowarze (przez min. godzinę).

Lektyny generalnie podrażniają jelita i powodują stan zapalny, ale to ich pomocniczy charakter w transporcie substancji do krwiobiegu doprowadza do wywołania reakcji systemu odpornościowego. I jest to prawidłowa reakcja - gdy coś dostanie się do krwiobiegu, co nie powinno tam się znaleźć chcemy odpowiedzi zapalnej. Problem jest gdy ta reakcja jest dzień w dzień, godzina w godzinie przez lata. A tak właśnie to wygląda gdy nastawiamy nasze organizmy na czynniki niszczące integralność jelit. Badania in vitro wskazują, że 100g chleba jest wystarczającą dawka lektyn do wywołania reakcji zapalnej. Inne problematyczne lektyny poza WGA to: PHA (fasole) i SBA (soja) czy lektyny w pomidorze.

Mleko oprócz szeregu problematyczny aspektów, o których była już mowa, posiada hormon betacelluinę, liganda dla receptora EGF oraz dla kazeiny. Czyli do systemu może wejść zarówno betacelluina, kazeina jak i większe peptydy, których częścią jest kazeina. Notabene nie bez powodu kazeina jest uważana za jednego z większych alergenów.

Lizozym, o którym wspomniałam wcześniej jest silnym enzymem niszczącym ściany komórkowe bakterii. Niszczy gram pozytyne i gram ujemne bakterie i tak naprawdę znajduje się we wszystkich komórkach ciała.  W jajku, a dokładniej w jego białku, znajduje się duża ilość tego enzymu. I on niestety też trafiając do naszych jelit lubi się przyczepiać do receptora EGF. Duża koncentracja lizizymu spowoduje rozkład bakterii i utworzenie bloków - liozym plus bakteria. Lizozym jest oporny na enzymy trzustkowe, więc tworzy takie konstrukcje, które poprzez przyłączenie się do EFG przedostają się do krwiobiegu. In vivo lizozym jest niegrożny, ale w jelitach może spowodować reakcję autoimmunologiczną.

Niebezpieczne dla schorzeń autoimmunologicznych sa również warzywa psiankowate, które mocno ingerują w działanie naszego mózgu oraz wpływają na układ odpornościowy. Jest to związane z substancjami chemicznymi nazywanymi glikoalkaloidy, które np. rośliny używają aby odstraszyć zwierzęta chcące je zjeść. To takie naturalne pestycydy, np. solanina czy tomatyna. Spożycie ich powoduje podrażnienie przewodu pokarmowego oraz wpływa na acetylocholinę znajdującą się w mózgu. Może to prowadzić do cieknącego jelita oraz nadmiernej stymulacji układu odpornościowego. Np. we wspomnianym pomidorze znajduje się taki typ glikoalkaloidu, który używany jest w produkcji szczepionek aby mieć pewność, że pacjent uzyska odporność przeciw wirusowi, na który jest szczepiony.

Ponadto warzywa psiankowate zawierają groźne i wspomniane już lektyny oraz saponiny, podobnie jak zboża czy strączki.  I niestety np. pomidor zawiera taki typ lektyn, który szybko dostaje się do krwiobiegu i przyczynia się do rozwoju cieknącego jelita.


Toksyny, leki i inne
Oczywiście gluten jest najczęstszym powodem problemów z nieszczelnym jelitem, ale o tym wszyscy czytelnicy Tłustego już od dawna wiedzą. Oprócz diety problematyczne dla jelit są toksyny środowiskowe, leki (przeciwbólowe, hormonalne, sterydy, antybiotyki, IPP) oraz stres i nadmierny wysiłek fizyczny. Mało osób, zdaje sobie sprawę, że ciężkie treningi mogą doprowadzić do nieszczelnego jelita, podobnie jak alkohol i ostre jedzenie.
Istnieje wiele różnych źródeł toksyn:
  • syntetyczne dodatki do jedzenia
  • amalgamowe plomby
  • leki i suplementy o kiepskim składzie
  • dym nikotynowy
  • alkohol
  • kawa (większość jest zanieczyszczana)
  • pestycydy i środki owadobójcze
  • sztuczne słodziki
  • perfumy
  • parabeny w kosmetykach
  • środki czyszczące
  • proszki i płyny do prania
  • odświeżacze powietrza

Nie wszystkie te produkty są toksyczne, dlatego trzeba sprawdzać skład, ale zdecydowana większość jest. Zwłaszcza sporo ich w środkach codziennego użycia, przeciętna kobieta w roku nakłada na siebie niezliczoną liczbę szkodliwych substancji. Kremy, toniki, żele, balsamy i produktu do makijażu to produkty warte rewizji. Bez problemu można znaleźć mniej chemiczne substytuty. I przy chorobach autoimmunologicznych ma to znaczenie ogromne, ale przeciętny zdrowy człowiek nie musi być aż tak neurotyczny.
Toksyny są oczywiście nie do uniknięcia w dzisiejszym świecie, ale problem pojawia się wtedy gdy mamy za duże obciążenie toksynami i/lub gdy jesteśmy predysponowani do problemów z detoksem. Sporo osób ma problemy z metylacją na skutek zaburzenia genetycznego. System odpornościowy jest bardzo wrażliwy na toksyny. Toksyny mogą powodować stres na systemie odpornościowym i uszkadzać jego komórki na skutek interakcji, lub mogą bezpośrednio powodować szkodę na danym organie (np. rtęć i pestycydy w tarczycy), co w konsekwencji sprawia, że organ przestaje być rozpoznawany przez układ odpornościowy jak własny, i zostaje atakowany. Hashimito, stwardnienie rozsiane, reumatologiczne zapalnie stawów czy toczeń to najczęstsze choroby powiązane z destrukcyjnym wpływem toksyn.

Na szczególną uwagę zasługuje rtęć w rybach i inne potencjalne bioaktywne składniki. Nie polecam z tego powodu kupowania tuńczyka, zwłaszcza w puszcze i ryb hodowlanych. Najlepsze będą małe rybki jak sardynki, szprotki czy też ryby morskie głębokowodne. Teoretycznie część aktywności rtęci  równoważy obecność witaminy E w diecie, jednak nie tylko rtęć jest potencjalnie groźna.


Stan zapalny
jelit  
Niezależnie czy jest to SIBO czy przerost Candidy lub stan zapalny na skutek nieprawidłowych procesów trawienia istnieje ogromna szansa, że uszkodzi śluzówkę jelita i doprowadzi do przerwania jej integralności. Trawienie jest procesem od góry do dołu, więc wszelkie zaburzenie na dowolnym odcinku upośledza kolejne etapy. Gdy np. masz zbyt mało kwasu solnego, białko nie zostanie odpowiednio strawione, a odpowiedź ze strony enzymów trzustki będzie mniejsza, co z kolei i spowoduje, że jedzenie nie będzie rozłożone prawidłowo, a wysokie PH daje szansę rozwoju patogenicznych bakterii. Dlatego nie tyko troska o bezpośrednio to się dzieje w jelitach jest ważna, ale również kluczowe jest zaadresowanie procesu trawienia w kompleksowy sposób.


Kto powinien stosować protokół autoimmunologiczny?

Z pewnością każdy kto cierpi na choroby takie jak (z Wikipedii):
  • choroby układowe tkanki łącznej: toczeń rumieniowaty układowy, twardzina, układowe zapalenia naczyń, 
  • reumatoidalne zapalenie stawów, reaktywne zapalenie stawów, zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa,łuszczycowe zapalenie stawów 
  • nieswoiste zapalenia jelit: wrzodziejące zapalenie jelita grubego, choroba Leśniowskiego-Crohna;
  • choroby tarczycy: zapalenie tarczycy Hashimoto, choroba Gravesa-Basedowa;
  • choroby neurologiczne: miastenia, stwardnienie rozsiane, ostre rozsiane zapalenie mózgu i rdzenia;
  • choroby skóry: bielactwo nabyte (podejrzewane)[1], łuszczyca, łysienie plackowate;
  • niedokrwistość Addisona-Biermera;łuszczycowe zapalenie stawów;
  • sarkoidoza.
Ponieważ choroby autoimmunologiczne są predysponowane genetycznie, osoby u których w rodzinie występują tego typu schorzenia muszą zachować szczególną ostrożność. Nie polecałabym jednak przejścia na dość restrykcyjny protokół autoimmunologiczny, tylko zastosowanie klasycznego paleo z ręką na pulsie i obserwacją symptomów. W momencie gdyby jakieś sygnały dawały przypuszczenie o możliwości wystąpienia choroby można wprowadzić zmiany. Do tego momentu skupiłabym się na kategorycznym unikaniu zbóż, roślin strączkowych, nabiału oraz dbaniu o jelita i minimalizowaniu źródeł i skutków stresu. Czynnik genetyczny nie oznacza, że osoba jest skazana na wystąpienie choroby ale zdecydowanie zwiększa jej szanse. Szacuje się, że w przypadkach chorób autoimmunologicznych aż o 1/3, z tego powodu warto zadbać o pozostałe 2/3.


Jak długo stosować protokół autoimmunologiczny?
Wszystko zależy od stanu zdrowia chorego. Im objawy są bardziej natężone, a przebieg ciężki tym dłużej warto unikać problematycznych produktów. Niektóre osoby stosują taką dietę całe życie. Miesiąc jest okresem minimalnym, po którym można wprowadzić pojedynczo produkty takie jak jajka czy warzywa psiankowate. I w zależności od reakcji organizmu podjąć decyzję co dalej. Optymalnie jest pozbyć się większości symptomów przed introdukcja nowych produktów i uważne obserwowane reakcje ciała. W większości przypadków nietolerowane jedzenie po pewnym czasie bycia na protokole autoimmunologicznym da silniejszą reakcję niż wcześniej. Celem jest dojście do klasycznej diety paleo, co przeważnie zajmuje około pół roku.


Dieta
Cała idea diety polega na jak największej gęstości odżywczej dostarczanego jedzenia, przy jednoczesnym minimalizowaniu stanu zapalnego i wyeliminowaniu produktów, które mogą podrażniać jelita, przerywać ich szczelność, doprowadzić do nierównowagi flory bakteryjnej jelit czy też aktywować system odpornościowy.

Wielu chorych ma problemy z poziomem glukozy we krwi i jest bardzo wrażliwych na zmiany jego wartości. Dlatego odradzam na samym początku jedzenia dużej ilości owoców. I warto zacząć od tych mających mniejszy wpływ na skoki cukru jak truskawki, porzeczki, cytryny, borówki, jagody, maliny itd. Jedna - dwie porcje będą wystarczające.

W przypadku stabilnego poziomu glukozy we krwi nie widzę sensu stosowania takich ograniczeń, zwłaszcza że owoce to bogate źródło węglowodanów, które pozwalają na stabilny poziom leptyny. Jeśli leptyna się zwiększy, jak ma to miejsce na diecie niskowęglowodanowej, pociągnie za tym wzrost stanu zapalnego. Istnieją dowody, że fruktoza ma większy udział w stanie zapalnym niż glukoza dlatego banany, melony, winogrona, ananas czy śliwki mogą być bezpieczniejszą opcją. Te owoce mają więcej glukozy niż inne.


Co można jeść?
  • Mięso - im lepszej jakości tym bezpieczniejsze, wolne od hormonów i antybiotyków jest oczywiście nadrzędną opcją: wołowina, wieprzowina, cielęcina, jagnięcina, dziczyzna, kurczak, indyk, gęś, królik, kaczka plus wszelkie podorby
  • Owoce morza i ryby - preferowane z głębokiego ocenu lub mniejsze rybki: łosoś, pstrąg, dorsz, sardynki, szprotki,
  • Owoce - jabłka, banany, awokado, mango, ananas, borówki, jagody, porzeczki, wiśnie, pomarańcze, cytryny, winogrona, kiwi, arbuz, morele, gruszki, śliwki, truskawki
  • Warzywa - dynia, sałaty, szpinak, szparagi, buraki, marchew, pietruszka, brokuł, koper włoski, szczypiorek, czosnek, cebula, seler, seler naciowy, ogórek, grzyby, rabarbar, rzodkiewka, oliwki, kapusta, słodki ziemniak, por, botwinka, kalafior, brukselka, cukinia*
    *w przypadku Hashimoto warzywa krzyżowe muszą być dobrze ugotowane
  • Tłuszcz - smalec, masło, olej kokosowy, olej z awokado, oliwa z oliwek
  • Przyprawy - rozmaryn, tymianek, melisa, lawenda, bazylia, oregano, kozieradka, kminek, majeranek, cynamon, kardamon, wanilia, goździki, kurkuma, sól, chrzan itd.
  • Napoje - woda, herbata ziołowa, zielona, czerwona, czarna, kwas buraczany, woda kokosowa, mleko kokosowe, wodny kefir
Co w umiarkowanej ilości?
- mąki: tapioca, maranta trzcinowa
- słodziki: miód, suszone owoce, syrop klonowy


Co jest zakazane?
  • zboża wszelkiego rodzaju łącznie z pseudo-zbożami
  • warzywa psiankowate: ziemniaki, pomidory, papryka i papryczki ostre, bakłażan,
  • rośliny strączkowe: fasole, soczewica, bób, orzeszki ziemne, soja
  • przetworzone: oleje roślinne (słonecznikowy, rzepakowy, sojowy, kukurydziany, roślinny itd.)
  • przetworzone mięsa, wędliny, parówki czy kiełbasy o skomplikowanym składzie
  • przyprawy: pieprz, chilli, curry, papryka, kolendra, musztarda/gorczyca, gałka muszkatołowa, anyż, kumin
  • orzechy i pestki (za wyjątkiem kokosa)
  • alkohol
  • słodziki
  • czekolada
  • kawa
  • zagęszczacze (np. guma guar)
  • dodatki: lecytyna sojowa
UWAGA: zboża, rośliny strączkowe, nabiał, rafinowany cukier, oleje roślinne (za wyjątkiem oliwy) są permanentnie zakazane i nie można ich wprowadzić do diety po okresie przejściowym


Co jest ważne?
- zbyt mała ilość węglowodanów w diecie może być zbyt stresująca dla organizmu (nadnercza/wątroba)
- zbyt duża ilość białka może spowolnić proces leczniczy
- minimalizacja spożycia Omega6 / zwiększenie spożycia Omega3
- warto dobrze gotować jedzenie aby było łatwiej trawione i skupić się na dokładnym przeżuwaniu
- domowy rosół: leczniczy we wszelkich aspektach, przeciwzapalny
- olej kokosowy: działa antyzapalnie, antybakteryjnie i antygrzybicznie, wybieraj Extra Virgin
- podroby: są niezwykle gęste odżywczo, zawierają szereg składników optymalizujących reakcje układu odpornościowego jak witaminy A i D
- fermentowane produkty: kapusta, ogórki, kwas buraczany, kombucha czy wodny kefir są naturalnymi probiotykami
- tłuste ryby: bogate w Omega3, zmniejszają stan zapalny
- niepasteryzowany i niefiltrowany ocet jabłkowy - poprawi trawienie
- wołowina z krów karmionych tylko trawą ma większą ilość Omega3 i mniejszą Omega6


Leczenie alternatywne vs konwencjonalne
Ciężko powiedzieć, że klasyczna medycyna leczy choroby autoimmunologiczne. Najczęściej po prostu blokuje się system odpornościowy lekami, a nie zwraca uwagi na przyczynę, która wywołała stan zapalny i reakcję autoimmunologiczną. Organizm walcząc z czymś, a może to być infekcja, toksyny, nietolerowane jedzenie czy stres, nagle gubi się i zaczyna atakować własne tkanki. Stłumienie tej reakcji nie jest żadnym rozwiązaniem. Wiele osób z chorobami autoimmunologicznym mam za sobą również historię przyjmowania leków lub częstych infekcji, i prawdopodobnie tkwiło w takim niskpoziomowym stanie zapalnym latami nim wystąpiła choroba.

Czasem wszystko zaczyna się od niewinnej nierównowagi hormonów np. tarczycy, estrogenu, progesteronu czy testosteronu, w wyniku której rozwija się nieszczelne jelito. Czasem problemy z detoksem na skutek niedoboru składników odżywczych czy też genetycznych predyspozycji (upośledzona metylacja) lub zbyt mało witaminy D są winowajcami. Nie zawsze to musi być poważna infekcja czy inna poważna choroba.


Jelita
Pierwszym krokiem jest usunięcie problematycznych czynników wpływających na zdrowie jelit. Są to zarówno pro zapalne produkty w diecie jak i potencjalne infekcje, zakażenia grzybiczne, SIBO, przerost Candidy czy pasożyty. U większości osób zastosowanie odpowiedniej diety jest wystarczające, u innych istnieje konieczność przeprowadzenia złożonej kuracji leczniczej.

Drugim krokiem jest uzupełnienie brakujących komponentów, które poprawią funkcje przewodu pokarmowego. To mogą być zioła wspomagające trawienie, żółć, kwas solny czy enzymy trawienne. To bardzo ważny krok w przypadku gdy trawienie od dawna było problematyczne.

Trzecim krokiem jest włączenie dobrego probiotyku do diety. Mogą to być również naturalne probiotyki, ale zdecydowanie w pierwszej fazie leczenia probiotyk o dużej różnorodności szczepów bakterii oraz wysokiej ich ilości (ok. 15-30 mln) będzie zbawienny. 

Po jakimś czasie należy dołączyć prebiotyki, bo tak naprawdę probiotyki wzmacniają działanie prebiotyków, nie na odwrót jak się powszechnie uważa. Prebiotyki są jedzeniem dla naszej dobrej flory bakteryjnej, dlatego inulina czy trochę opornej skrobi zawsze powinny być uwzględnione w diecie (jeśli pkt. 1 i 2 są zaadresowane).

I oczywiście nie można zapomnieć o regeneracji nieszczelnej śluzówki. Suplementacyjnie stosuje się glutaminę w wysokich dawkach, kwas solny oraz enzymy, slippery elm, marschmallow root oraz lukrecję DGL. Do diety należy włączyć domowy rosół, Omega3 oraz olej kokosowy. Nieszczelne jelita zazwyczaj regenerują się dość szybko, ale gdy obecny jest również inny problem jak np. SIBO, czas leczenia może się wydłużyć.


Detoks/wątroba
Bez odpowiedniego zaadresowania kwestii detoksu nie będziemy w stanie ani pozbyć się toksyn jakie znajdują się w naszym ciele, ani neutralizować tych, które dostają się do organizmu każdego dnia. O detoksie było ostatnio sporo i warto pamiętać, że nie tylko trzeba się pozbyć toksyn i wzmocnić procesy ich oczyszczania i eliminacji, ale również zmniejszyć ilość substancji dostających się bezpośredniodo ciała. Lista jest długa: od metali ciężkich, chemii w jedzeniu, kosmetykach czy środkach czystości aż po BPA w plastyku czy nadużywanie leków itd. To jest krytyczne dla osób z chorobami autoimmunologicznymi i powiedziałabym, że w tych przypadkach przesada jest wskazana.


Stres
Komponent nasilający wszelkie reakcje systemu odpornościowego. Może to być stres zarówno psychiczny jak i fizyczny. Kortyzol, adrenalina i noradrenalina są silnie powiązane z reakcjami układu odpornościowego. Ponadto stres zużywa składniki odżywcze pomocne w trawieniu, detoksie czy zwalczaniu stanu zapalnego. Tak naprawdę stres nie tylko hamuje funkcje obronne systemu odpornościowego, ale powoduję generalną nierównowagę pomiędzy ramionami systemu odpornościowego (Th1,Th2). I oczywiście stres powoduje przerwanie integralności śluzówki jelit. Dużą rolę w radzeniu sobie ze stresem i wzmacnianiu odporności organizmu na stres, oprócz diety, odgrywa sen. Minimum 7 godzin dziennie i położenie się do łóżka przed 22 są niezwykle istotne. I mówiąc o stresie warto pamiętać, że nie tylko kortyzol ma znaczenie, zaadresowanie autonomicznego systemu nerwowego jest również bardzo ważne.


Ruch
Wskazany jest spokojny i umiarkowany wysiłek jak spacery, joga, podnoszenie ciężarów (umiarkowane), jazda na rowerze, pływanie itd. Intensywne ćwiczenia, HIITy, tabaty, chroniczne cardio będą prowokować reakcję stresową. Wypadku chorób dotykających bezpośrednio mięśnie czy stawy (jak np. stwardnienie rozsiane) przywrócenie ich funkcji poprzez ruch jest niezbędne.

Jak zmniejszyć reakcje systemu odpornościowego?
Nasz system odpornościowy ma dwa główne ramiona: Th1 oraz Th2. Th1 jest odpowiedzialne za produkcję komórek komórek NK (natural killer) i limfocytów Tc (cytoksycznych), które są odpowiedzialne za 'zabijanie intruzów', natomiast Th2 odpowiada za produkcję limfocytów B, które oznaczają jakie komórki należy zniszczyć. Przeważnie jedno z ramion jest bardziej aktywne niż drugie. W zależności od tego, która strona jest bardziej dominująca podejmowane jest odpowiednie leczenie. W tym celu sprawdza się poziom cytokin, za pomocą których limfocyty Th (pomocnicze) komunikują się z systemem odpornościowym. Można powiedzieć, że cytokiny są jak hormony, co więcej w przypadku tarczycy odgrywają dużo większą rolę niż tylko i wyłącznie wpływ na przebieg Hashimoto. Podwyższony poziom cytokin Th1 lub Th2 blokuje receptory tarczycy, co nie pozwala hormonom na przedostanie się do komórki i prowadzi do niedoczynności.
Jak sprawdzić czy dominuje Th1 czy Th2?
Cytokiny mierzone dla Th1 to:
  • IL-2
  • IL-12
  • TNF alpha (czynnik martwicy nowotworu alfa)
  • Interferony
Cytokiny mierzone dla Th2 to:
  • IL-4
  • IL-10
  • IL-13
Większość pacjentów z Hashimoto będzie miała dominujący Th1, ale są wyjątki do tej reguły. Dominacja Th1 jest charakterystyczna również dla cukrzycy typu I, stwardnienia rozsianego, a Th2 dla toczenia, dermatozy czy astmy. Nie wszystkie choroby autoimmunologiczne jesteśmy w stanie zidentyfikować w ten sposób i czasem nie sposób jest określić jednoznacznej dominacji przy pierwszym teście.

Jak balansować Th1 i Th2?
Równowaga pomiędzy tymi dwoma ramionami systemu odpornościowego to klucz do sukcesu w walce z z chorobami autoimmunologicznymi. W celu uspokojenia systemu odpornościowego stosowane są naturalne substancje, których zadaniem jest balansowanie obu ramion. Pierwszym krokiem jest wsparcie limfocytów T regulacyjnych, gdyż jakiekolwiek zaburzenie w tej kwestii (za dużo ataku, za mało powstrzymania ataku) spowoduje zwolnienie, zatrzymanie lub zwiększenie reakcji odpornościowej. W chorobie autoimmunologicznej brak równowagi zawsze będzie skutkował nieprawidłową akcją, dlatego dążymy do 'wyrównania' systemu.

Co może pomóc?
(krok1)
  • witamina D (celem jest górna granica normy)
  • EPA/DHA (Omega3)
  • podniesienie statusu glutationu
Kolejnym krokiem jest zaadresowanie dominującego ramienia systemu odpornościowego, poprzez stymulację ramienia które jest osłabione.
Co może pomóc? (krok2)
Stymulacja Th1 (dla dominacji Th2)
  • Astragalus
  • Echinacea
  • Grzyb Beta-glucan
  • Grzyby Maitake
  • Lukrecja
  • Melisa
Stymulacja Th2 (dla dominacji Th1)
  1. Kofeina
  2. Zielona herbata
  3. Ekstrakt nasion winogron
  4. Ekstrat kory sosny
  5. Ekstrakt kory wierzby
  6. Likopen
  7. Resveratrol
  8. Pycnogenol
Modulacja Th1 i Th2
  • Probiotyki
  • Witamina A
  • Witamina E
  • Colostrum
Zmniejszenie IL-1, aktywacja Th1 i Th2
  • Boswellia
  • Enzymy trzustkowe
  • Kurkuma
Czasami nie sposób jednoznacznie określić dominacji jednego ramienia systemu odpornościowego, i w takich przypadkach trzeba zwrócić  uwagę na stymulanty charakterystyczne dla obu ramion. Np. jak dana osoba czuje się po spożyciu kawy czy zielonej herbaty. Takich kombinacji sprawdzających aktywność Th1 lub Th2 jest wiele, jednak nigdy nie należy podejmować się samodzielnej weryfikacji.
W innych przypadkach Th1 i Th2 będą tak samo dominujące, limfocyty T supresorowe niskie, co oznacza że jakiś antygen stymuluje system odpornościowy. Wykonywany jest wtedy test (limfocyty T supresorowe niskie/limfocyty T pomocnicze (wynik powyżej 2 wskazuje na aktywny antygen). Antygenem może być grzyb, wirus, metale ciężkie, pestycydy czy gluten. Np. gdy jest obecna aktywna infekcja wirusowa, i to ona napędza chorobę autoimmunologiczną, a dana osoba ma dominację Th1 (w przewadze, po prawdopodobnie cytokiny Th1 i Th2 będą równie wysokie), to zamiast stymulować Th2 jak ma to miejsce w klasycznym protokole, priorytet jest postawiony na dalsze stymulowanie Th1, tak aby organizm mógł zwalczyć wirusy. W innym przypadku antygenem może okazać się np. metal ciężki, który na skutek nieszczelnego jelita zdołał przedostać się do krwiobiegu. W takiej sytuacji osoba będzie źle reagować zarówno na stymulację Th1 jak i Th2. Podstawowym krokiem będzie natomiast przywrócenie integralności barier wewnętrznych. Powszechnie stosowana chelatyzacja w takim przypadku może doprowadzić do uszkodzenia tkanki mózgu.


Suplementy
Jakie suplementy będą odpowiednie jest zależne od tego jaka jest pierwotna przyczyna reakcji autoimmunologicznej i ogólnego stanu zdrowia. Inne zalecenia będą dla osoby chorej na Hashimoto, a inne dla osoby z łuszczycą. Najczęściej stosowane to:
  • witamina A (retinol) - niezbędna w trosce o odporność oraz w leczeniu śluzówki jelit
  • witamina D - wiele osób cierpiących na choroby autoimmunologiczne cierpi na niedobory tego hormonu, i wiele badań wskazuje na regulacyjny wpływ witamin D na system odpornościowy
  • koenzym Q10 - poprawia produkcję energii w mitochondrium i zwalcza zmęczenie
  • enzymy trawienne/hcl - pomocniczy w dobrym trawieniu
  • l-glutanmina - działa leczniczo na śluzówkę jelit
  • lukrecja DGL - pomocna w regeneracji żołądka, jelit
  • aloes - regeneruje i działa silnie przeciwzapalnie
  • magnez - niezbędny dla setek reakcji enzymatycznych, którego brak u osób zestresowanych i jedzących niewłaściwą dietę
  • probiotyk - uzupełnia florę bakteryjną jelit
  • ostropest - dla regeneracji wątroby
  • B-complex - niezbędne dla prawidłowego detoksu, B są zużywane w reakcji stresowej
  • NAC - prekursor glutationu, najpotężniejszego antyoksydantu
  • selen i cynk - antyoksydanty pomocne w redukcji stanu zapalnego
  • glicyna - pomocna w trawieniu, detoksie a dodatkowo regeneruje śluzówkę żołądka i jelit
  • kurkuma - silnie przeciwzapalna
  • kwas kaprylowy - pomocny w przeroście Candidy i zakażeniach E.coli

Podsumowanie
Walka z chorobami autoimmunologicznymi nie jest łatwa i nie ma jednego gotowego protokołu dla wszystkich chorych. Często obserwuje się fenomenalne remisje choroby już po miesiącu zastosowania terapii odżywczej i suplementów. Jednak nie zawsze jest realne w tak krótkim czasie znalezienie przyczyny, z powodu której system odpornościowy nie jest w równowadze i zaadresowanie jej. Niemniej jednak ta przyczyna zawsze jest i nie ma opcji aby istniała tylko choroba autoimmunologiczna bez innych symptomów ze strony innych systemów. Oczywiście zakładamy zawsze, że te 4 aspekty muszą być zaadresowane: dieta, jelita, detoks i stres. I często nawet po kilku miesiącach terapii nie ma rewolucyjnych zmian, ale z czasem krok po kroku dochodzi do remisji choroby. Przeszkodą jest też fakt, że każde zmiany muszą być wprowadzane pojedynczo przy dokładnej obserwacji organizmu chorego. Średnio trzeba się nastawić na kilkanaście miesięcy terapii.

Najlepszym, moim zdaniem, rozwiązaniem jest udanie się do lekarza funkcjonalnej medycyny. Oczywiście w Polsce jest to nierealne, ale cała idea polega na tym aby połączyć alternatywne/holistyczne podejście z naukowym, czyli dużo testów i leczenie dietą plus suplementami. Naturopata jest kolejną dobrą, niemniej jednak gorszą opcją. Ja sama po zaadresowaniu tych 4 filarów i braku poprawy, miałabym problem co dalej robić, ponieważ nie jestem w stanie przeprowadzić specjalistycznych testów, które mogą być pomocne. Co prawda wykonuje się już je w Polsce, ale cena nie będzie dla wielu osób realna (ok. 3-5 tys zł minimum).

Niemniej jednak moim zdaniem trzeba zrobić wszystko co można, a na pewno zaadresowanie wspomnianych kwestii jest realne. Dlaczego jest to tak ważne? Wiele osób z chorobami autoimmunologicznymi nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji jakie mogą wynikać z postępu choroby. Oczywiście stwardnienie rozsiane nas przeraża, ale już Hashimoto stało się bardzo powszechne i mniej straszne, że nie zastanawiamy się co będzie dalej. Tymczasem często jedna choroba autoimmunologiczna pociąga za sobą kolejną na przestrzeni lat. I szkody jakie powstają są permanentne, czyli tkanki są nieodwracalnie uszkodzone co oznacza stałą dysfunkcję, dlatego przeraża mnie jak czytam na forach wypowiedzi dotyczące odchudzania, różnych diet czy ćwiczeń np. kobiet chorych na Hashimoto, które w ogóle nie są świadome, że to co robią wpływa destrukcyjnie na ich zdrowie. Niestety w chorobach autoimmunologicznych trzeba być bardzo ostrożnym z wszelkimi manipulacjami i zmianami.

Dla otuchy dodam Wam historię konwencjonalnej lekarki, która dzięki diecie i suplementom pokonała stwardnienie rozsiane:













Pro życie czyli po co nam probiotyki

$
0
0
Sezon chorobowy na grypę i przeziębienia już dawno rozpoczęty, a dla tych z poważnymi problemami zdrowotnymi trwa już pewnie dłuższy czas. I wiele osób nie wie jak może sobie pomóc. Jakbym miała dać jedną uniwersalna radę dla wszystkich poza dietą, odnośnie tego jakie produkty warto kupić, to postawiłabym na trzy suplementy: magnez, witaminę C i probiotyk. I dziś będzie mowa o tym ostatnim.

Od kilku tygodni intensywnie zbieram materiały i testuję różne preparaty wspomagające zdrowe jelita oraz pomagające w walce z przerostem Candidy, grzybicami, drożdżycami czy pasożytami. Przy okazji odkrywam wile rożnych źródeł toksyn i zanieczyszczeń o jakich nie miałam pojęcia. Moja nabyta infekcja była najprawdopodobniej od pleśni z suszonych grzybów, nie wspominając, że 2 lata mieszkałam w mieszkaniu, które ciągle atakował grzyb. Jedzenie jest oczywiście pierwszym i najważniejszym źródłem zakażeń, ale np. tak cudowny i wspaniały olej kokosy może być zasiedlony przez mykotoksyny znajdujące się na koprze lub wiórkach.

Niezależnie jednak czy walczymy z Candidą, problemami trawiennymi czy alergiami dobry probiotyk będzie naszym sprzymierzeńcem. Nauczono mnie, że nie ma żadnej terapii naturalnej bez zaadresowania kwestii jelit. I przez kilka lat nie wierzyłam, że branie probiotyku coś zmienia. Nie czułam też żeby pomagał gdy sama miałam problemy trawienne, mimo że stosowałam wiele rożnych preparatów. Dziś wiem, że  to co brałam nie miało szansy zadziałać. Wybór probiotyku i sposób je przyjmowania determinują efekty.


Ale po co probiotyk?
Przeważnie probiotyki kojarzą nam się albo z jogurtami, albo z kuracją po terapii antybiotykowej.  Antybiotyk oznacza anty - życie, a probiotyk pro - życie i sama nazwa już wskazuje jak kluczowa jest flora bakteryjna dla naszego ogólnego zdrowia. Jeśli flora bakteryjna jelit nie będzie prawidłowa wszelkie różne problemy mogą nas spotkać, ponieważ ten aspekt wpływa chociażby na: system trawienny, system odpornościowy, równowagę hormonalna, nastrój i samopoczucie, wagę czy stan skóry.

Nasze ciała są jednym wielkim mikrobem, dlatego alternatywni terapeuci zwykli mówić, że zdrowie zaczyna się od jelit. Probiotyki przeczepiając się do komórek jelit i replikując dają korzystną wartość dla ogólnego zdrowia. Nie możemy żyć bez nich tak naprawdę. Gdy nie są w stanie dołączyć się do komórki nie mają żadnego znaczenia (stąd tak ważne jest aby kupować "żywy organizm").

Oczywiście dobra dieta stymuluje ilość probiotyków w jelitach, a one są niezwykle istotne dla pracy prebiotyków (nie na odwrót), które są pożywieniem dla dobrych bakterii i tworzą odpowiednie środowisko dla rozwoju.

Jakie znaczenie mają dobre bakteryjne w jelicie?

  • wspomagają wchłanianie składników odżywczych w jelicie cienkim
  • poprawia odporność organizmu
  • wpływają na produkcję biotyny, która powstrzymuje przed rozrostem patogenicznych drożdży (stąd biotyna jest często w składzie preparatów regenerujących jelita)
  • produkują również witaminy B3, B6 i kwas foliowy
  • wpływają na stan skóry (działa nie tylko we wnętrznościach ale również "na zewnątrz")
  • wpływają na masę ciała
  • poprawiają stan skóry (trądzik, egzemy)
  • zmniejszają stan zapalny organizmu
  • chronią przed nowotworami poprzez metabolizowanie rakotwórczych substancji
  • zapobiegają i leczą biegunki oraz zaparcia
  • wpływają korzystnie na gazy i wzdęcia
  • zapobiegają zakażeniom rotawirusami
  • chronią przed infekcjami odbytu
  • wpływają na poziom serotoniny, a co za tym idzie nastrój i sen
  • poprawiają perystaltykę jelit

Kto najbardziej potrzebuje probiotyku
  • osoby na ubogiej odżywczo diecie przy zmniejszonym spożywaniu warzyw i owoców
  • osoby podczas kuracji przeciwgrzybicznych, przeciw-pasożytniczych
  • osoby z przerostem Candidy
  • stosujący antybiotykoterapię
  • osoby o obniżonej odporności
  • mający problemy trawienne
  • chorzy na Zespół Jelita Drażliwego czy zapalne choroby jelit
  • dzieci, które nie były karmione piersią
  • chorzy na alergie i nietolerancje
  • stosujący lewatywy lub środki przeczyszczające
  • kobiety zmagające się z infekcjami intymnymi
  • osoby z nawracającymi infekcjami pęcherza
  • astmatycy
  • kobiety w ciąży i karmiące
  • osoby zestresowane


Jak kopić dobry probiotyk?

1. Wybieraj "żywe" suplementy
Jeśli bakterie nie będą aktywne nie przyczepia się do komórki. Producenci często podają liczbę bakterii w kapsułce mierzoną w momencie produkcji lub pakowania. Takich produktów trzeba unikać, ponieważ ich jakość jest zawsze niższa niż obiecuje producent. Probiotyk w czasie transportu czy leżakowania na półce traci część swojej mocy, dlatego należy wybierać tylko te produkty, które mają podaną ilośćbakterii na dzień upływu daty ważności.

2) Postaw na jakość
Lactobacillus acidophilus jest dominującym szczepem bakterii występującym w ludzkim organizmie i w suplementach. Jest skuteczny zwłaszcza w infekcjach dróg rodnych i moczowych, a jego główne miejsce rezydencji to jelito cienkie. Drugim powszechnym jest Bifidus longum, który ma szereg korzyści zdrowotnych i np. potrafi blokować działanie E.coli lub wspomagać leczenie zakażenia Salmonellą. Występuje w dużej ilości w jelicie grubym.

Lactobacillus plantarum znajduje się głównie w fermentowanych produktach i jest odporny na proces trawienia oraz na działanie antybiotyków, stąd zawsze polecam stosowanie naturalnych probiotyków jak kiszonki czy inne fermentowane produkty.

Niemniej jednak istnieje setka innych pożytecznych szczepów bakterii w naszych jelitach, i dobry probiotyk powinien zawierać co najmniej kilka (min.8) takich szczepów. Różne szczepy mają rożne właściwości dlatego warto dobrać skład do potrzeb, np.  Lactobacillus plantarum 299v jest korzystny dla problemów z jelitem grubym i zaparć. W trakcie kuracji antybiotykowej należy wybrać te szczepy, które są odporne na działanie antybiotyku.

3. Dodaj drożdże
Saccharomyces boulardii to pożyteczny szczep tropikalnych drożdży o niezwykłych właściwościach. Wpływa na poprawę odporności, redukuje biegunki oraz pomaga walczyć z Candidą. To jest zdecydowanie mój ulubiony stały probiotyk.

4. Zostań bilionerem
Dobry probiotyk ma ok. 30 bln bakterii i jest to ilość mierzona pod koniec daty ważności, nie w momencie produkcji. Zbyt niska dawka to najczęstszy popełniany błąd. Pomyślcie o jelitach jak o basenie, który trzeba wypełnić...wlewanie do niego wody w butelkach 1,5l zajmie wieki, 5l da większy efekt chociaż wciąż jest to długotrwały proces. Uzupełnianie flory bakteryjnej również trwa dłużej niż kilka dni czy nawet tygodni.

5. Bądź w formie
Probiotyki najczęściej spotykane są w formie kapsułek lub tabletek, ale bywają też w formie proszku, płynu lub do ssania, Odradzam wszelkie pastylki, płyny i tabletki, które mają dodawane słodziki czy inne wypełniacze. Na naszym polskim rynku polecane probiotyki mają często np. laktozę w składzie. Proszek jest odpowiedni pod warunkiem, że dane szczepy bakterii są odporne na działanie kwasu solnego, w przeciwnym wypadku lepiej kupić powlekane kapsułki.

6. Nie oszczędzaj

Niestety aby kupić dobry produkt trzeba trochę na niego wydać. Nie zawsze cena oznacza jakość, ale większość renomowanych producentów niestety się ceni. Ryzyko związane z tańszym produktem to np. dodane środki chemiczne lub hormony do stymulacji wzrostu bakterii, które jako część procesu produkcji nie muszą być uwzględnione na etykiecie. Lepsze produkty są często zapakowane w ciemne szkło, co chroni probiotyki przed zanieczyszczeniem i światłem.


Co gdy nie masz dostępu do dobrego probiotyku?
Probiotyki nie są ani tanie, ani ogólnie dostępne, i mówię oczywiście o dobrej jakości produkcie. Czasem nie ma możliwości zakupu takiego preparatu i dla przeciętnego zdrowego człowieka nie musi to być obowiązkowa pozycja na liście zakupów. W takim wypadku warto dostarczać probiotyków w naturalnej formie, czyli czerpać je z jedzenia. Jedynym wyjątkiem są osoby zmagające się z przerostem Candidy i innymi infekcjami grzybicznymi, które powinny być ostrożne ze spożywaniem fermentowanych produktów.

Naturalne probiotyki:
  • kefir - zawiera zarówno pożyteczne szczepy bakterii jak i grzybów, chociaż nie jestem fanem nabiału to muszę przyznać, że odpowiednio przygotowany domowy kefir może być pożyteczny, dobrą alternatywą jest zakupienie startera i wykonanie kefiru na bazie mleka kokosowego
  • jogurt - komercyjny nie zawiera żadnych naturalnych bakterii na skutek homogenizacji i pasteryzacji, czasem są dodawane na końcu procesu produkcji, jednak ilość probiotyków jest znikoma
  • kiszona kapusta, ogórki kwaszone i inne fermentowane warzywa- są idealnym źródłem probiotyków, najlepiej gdy przygotowane samodzielnie, bo sklepowe często są patetyzowane, lub zawierają cukier i sól
  • kombucha i kefir wodny - nie tylko pomagają w uzupełnieniu flory bakteryjnej, ale od setek lat są uważane za magiczne napoje wpływające na wiele schorzeń
  • kwas buraczany - oprócz probiotyków bogaty w witaminy i minerały, polecany zwłaszcza dla osób z anemią
  • algi, spirulina i chlorella - zwiększają poziom bakterii Lactobacillus oraz B. bifidum

Jak stosować probiotyki?

Są dwie szkoły: przyjmować z jedzeniem, i najlepiej z prebiotykiem lub w odstępie od posiłków. Osobiście uważam, że w przypadku probiotyków złożonych z wielu różnych szczepów bakterii lepszą opcją jest przyjmowanie preparatu na czczo, najlepiej na noc. Unikniemy wtedy dylematu związanego z odpornością produktu na kwas solny i żółć. Nie należy popijać probiotyku czymś innym niż woda. W ciągu dnia osoby bez SIBO czy nietolerancji FODMAPS powinny dodatkowo spożywać prebiotyki np. z opornej skrobi. Moje ulubione prebiotyki to niedojrzały banan, inulina i od niedawna topinambur. Probiotyki nie muszą być przechowywane w lodówce, ale zwiększa to ich żywotność.

W zależności od problemu stosuje się dawki od 10 do kilkuset bilionów dziennie. W celach leczniczych polecam przez pierwsze 2 tygodnie stosować ok. 100-300 bilionów, a potem zredukować do 20 bilinów. Kuracja trwa od 2 tygodni do kilku lat i jest to kwestia indywidualna. Probiotyk zawsze należy brać w odstępie od leków antbakteryjnych i antygrzybicznych, ale obie kuracje mogą (a nawet powinny) być stosowane jednocześnie.


Jakie probiotyki polecam?
Wiele różnych produktów przetestowałam przez ostatnie lata, ale od jakiegoś czasy jestem wierna tym firmom: Remew Life (100, 50 lub 80 bilinów), Ortho Biotics i Jarrow Formulas. To są jedyne preparty jakie jestem w stanie polecić, więc proszę nie linkujcie do innych produktów z pytaniem czy są odpowiednie. Nie znalazłam do tej pory nić tańczego i skuteczniejszego :)

Alkoholowo czyli jak pić i nie cierpieć

$
0
0
Czy ktoś się zastanawiał czy alkohol jest paleo? Ja z pewnością nie, bo nie ma to dla mnie znaczenia :) Co prawda moje skłonności do spożywania alkoholu wraz z wiekiem maleją, niemniej jednak swoje (niestety) wypiłam. I szkoda, że wtedy nie wiedziałam tego co wiem teraz.



Alkohol jest zły  w odpowiednich warunkach
Alkohol jest toksyną - tak się mówi, co jest w połowie prawdą, ponieważ jak w wielu przypadkach dawka stanowi truciznę. Nasza  flora jelitowa produkuje etanol w małej ilości, więc możemy przypuszczać, że człowiek potrafi metabolizować alkohol (mniej lub bardziej). Jego toksyczność zależy tak naprawdę nie tylko od ilości, ale i od stanu naszego organizmu.

Im bardziej nasza dieta jest bogata w składniki odżywcze tym mniej odczujemy skutki spożycia alkoholu i tym łagodniejszy będzie kac. Jeśli nawet niewielka ilość alkoholu powoduje złe samopoczucie i kaca rano, który trwa wieki to znak o dużej toksyczności organizmu, lub sporymi brakami substancji niezbędnych do neutralizacji toksyn.

Po spożyciu, alkohol jest szybko absorbowany do krwiobiegu. Niewielki procent jest wydalany poprzez nerki i płuca, a reszta zostaje rozłożona przez enzymy produkowane przez wątrobę. Enzym ADH pomaga w konwersji do aldehydu octowego, który następnie jest konwertowany przez inne enzymy do octanu, aby ostatecznie zostać rozłożonym do dwutlenku węgla i wody. Jak szybko będzie przebiegł ten metabolizm będzie wyznacznikiem jak duży kac pozostanie.

Aldehyd octowy jest substancją bardzo toksyczną, dlatego gdy enzym ADH nie działa optymalnie, aldehyd odkłada się w tkankach i krąży w krwiobiegu powodując szkody. Często dlatego kac ma wiele różnych objawów, a nie tylko ból głowy. Czasem przypomina grypę lub uczucie jak po treningu. 

Alkohol potrafi niestety mocno podrażnić żołądek i zrobić zamieszanie w jelitach, niektóre osoby skarżą się z tego powodu na mdłości, biegunki czy bóle brzucha. Inni z powodu zaburzonego wydzielania aldosteronu i utraty potasu poczują zatrzymanie wody lub odwodnienie następnego dnia.

Kto może i co może pić?
Zdecydowanie uważam, że niektóre osoby powinny unikać alkoholu i bez dwóch zdań jest on szkodliwy gdy dawka jest za duża lub zdolności jego metabolizowania przez organizm są za małe. Osoby z chorobami autoimmunologicznymi, zestresowani czy ci, z problemami trawiennymi nie powinni sięgać po alkohol. Kobiety przed i w czasie menstruacji również z powodu niskiego estrogenu mogą bardziej odczuwać na drugi dzień kaca. 

A reszta? Myślę, że przeciętny zdrowy człowiek nie musi siedzieć z wodą na imprezie. Oczywiście wybór alkoholu ma znaczenie. Piwo w moim odczuciu jako glutenowy produkt nie jest najlepszą opcją, podobnie jak kolorowe gotowe alkohole lub drinki. Większość z nich jest połączeniem alkoholu i glukozy/fruktozy. Inne alkohole z kolei są pozyskiwane ze zbóż lub używa się ich w procesie destylacji.

W kategorii  zabronionych znajdują się też pyszne likiery, martini, campari, burbon, whiskey, niektóre wódki, szkocka oraz gin.

Lepsze opcje to tequila, cydr, białe i czerwone wino, szampan, niektóre wódki i rumy, koniak i brandy.

Niezależnie jednak jaki alkohol trafi do naszego żołądka, etanol będzie musiał zostać zmetabolizowany i wielu osób na drugi dzień pojawi się kac.


Jak uniknąć kaca?
- nigdy nie pij alkoholu na pusty żołądek
Żołądek i jelito cienkie wchłaniają alkohol, co może doprowadzić do stanu zapalnego żołądka i zaburzenia równowagi flory bakteryjnej jelit. Jedzenie sprawi, że alkohol będzie się wolniej wchłaniał, co prawda dłużej w żołądku, ale ze względu na to, że żołądek jest mniejszy niż jelita, chcemy go zatrzymać tam jak najdłużej.

- nie pij za szybko
Wątroba potrafi w godzinę metabolizować ilość alkoholu mniej więcej równia jednemu drinkowi, dlatego warto zwolnić i w przerwach pić wodę lub jeść.

- unikaj słodzonych drinków
Zbyt duża ilość cukru w kolorowych alkoholach lub napojach, z którymi mieszany jest alkohol może spowodować nagły wzrost, a później spadek poziomu glukozy we krwi co zmusi nadnercza do interwencji i dodatkowo spowoduje stres na wątrobie, która będzie zmuszona do produkcji glukozy

- unikaj piwa
Połączenie alkoholu i glutenu nie będzie dobrym pomysłem, i niestety oprócz przejściowych problemów trawiennych czy tych związanych z pracą mózgu, niskopoziomy stan zapalny może utrzymać się jeszcze długo po spożyciu piwa.

- nie stosuj leków przeciwbólowych
Niesterydowe leki przeciwbólowe lub Apap czy Paracetamol wpływają na cały organizm i są odpowiedzialne między innymi za powstanie nieszczelnej śluzówki jelita czy zaburzenie równowagi flory bakteryjnej jelit. Ponadto tego typu leki są toksyczne dla już obciążonej alkoholem wątroby. Zamiast tego użyj feverfew.

- nie pij kawy
Zarówno przed spożywaniem alkoholu jak i dzień później warto unikać wszelkich stymulantów. Kawa ponadto dodatkowo odwodni organizm.

- ćwicz przed, ale nie po
Nawet lekkie ćwiczenia przed spożyciem alkoholu zwiększają produkcję antyoksydantów i chronią przed toksycznością etanolu w wątrobie i mózgu. Unikaj natomiast ćwiczeń dzień po większym spożyciu alkoholu, aby nie wprowadzać organizmu w stan stresu, tylko wszelkie jego siły skupić na regeneracji. Wysiłek fizyczny również działa odwadniająco.

- zmniejsz toksyczność alkoholu
Kwas pantotenowy jest prekursorem koenzymu A, niezbędnego do konwersji aldehyd octowy–> octan –> acetylokoenzym A dzięki czemu toksyczny aldehyd jest zredukowany.

- podnieś status glutationu
L-cysteina i NAC są prekursorami glutationu. MSM również wspomaga syntezę glutationu. Można spożyć zarówno przed jak i po konsumpcji alkoholu. 

- uzupełnij elektrolity
Alkohol ma efekt diuretyczny i podczas odwodnienia utracone zostają sód, potas i magnez.

- uzupełnij witaminy B
Witaminy z grupy B są niezbędne dla prawidłowego detoksu wątroby. Kobiety zwłaszcza potrzebują kwasu foliowego, który jest potrzebny dla zminimalizowania ryzyka związanego z nowotworem piersi i spożywaniem alkoholu.

- zadbaj o poziom cynku
Zasoby cynku podczas spożywania alkoholu zostają mocno uszczuplone, a jego odpowiedni poziom jest niezbędny dla regeneracji tkanek oraz prawidłowej odporności, stąd też często wraz z kacem przychodzi przeziębienie.

- śpij
Sen jest kluczowy dla regeneracji organizmu, ale warto oszukać organizm poprzez szczelne zasłonięcie okien.

- zjedz coś
Gdy się obudzisz na kacu i nie ma ochoty jeść, warto się zmusić. Organizm nie tylko potrzebuje składników odżywczych dla regeneracji i detoksu, ale jedzenie pomoże ustabilizować poziom cukru we krwi.

- weź probiotyk
Alkohol powoduje nierównowagę flory bakteryjnej jelit, dlatego warto dzień przed i kilka dni po wspomóc jelita, ponadto probiotyk pomoże gdy masz nudności.

- zadbaj o wątrobę
Pomocny będzie ostropest, wyciąg z karczocha, cholina czy inozytol wraz z witaminą C, która jest istotna dla redoksu glutationu.

- zgaś zapalenie
Unikaj spożywania Omega6 wraz z alkoholem, czyli np. czipsy plus piwko nie są najzdrowszą opcją :) Dzień po może pomóc imbir, kurkuma, reservatol czy olej z wiesiołka. Zastosowanie tych suplementów przed spożyciem alkoholu ochroni wątrobę przed toksycznością etanolu.


Co jeść na kacu?
  • woda kokosowa - uzupełni organizm w niezbędne elektrolity
  • domowy rosół - jest pełen minerałów i aminokwasów, z czego na wyróżnienie zasługuje glicyna, która zregeneruje przewód pokarmowy
  • wątróbka - nic nie regeneruje wątroby tak jak bogata w witaminy z grupy B wątroba
  • jajka - idealne na kaca,bogate w cysteinę i cholinę wspomogą pracę wątroby
  • banany - uzupełnią utracony
  • kiszonki - naturalne probiotyki, które dodatkowo wspomogą detoks organizmu
  • olej kokosowy - złagodzi podrażniony żołądek
  • gorzkie smaki - jak cykoria, sałata radicchio czy rukola zwiększą wydzielanie i przepływ żółci, a co za tym idzie eliminację toksyn
  • warzywa bogate w siarkę - pomogą w detoksie wątroby, np. cebula, warzywa krzyżowe
  • buraki - oczyszczają krew

Szybki protokół:
  • Przed: sylimarin, kurkuma, B-complex, wit. C, NAC
  • W trakcie: sylimarin
  • Po przed snem: wit. C, NAC, sylimarin, magnez, potas, sód, probiotyk
  • Dzień po:  sylimarin, probiotyk, kurkuma, B-complex, NAC 
         - koktajl z wody kokosowej, banana, szpinaku
         - jajecznica z dodatkiem kiszonek
         - sen plus spacer

Czemu warto dbać o optymalny metabolizm alkoholu? Bynajmniej nie aby kac minął, prędzej czy później i tak minie...ale skutki toksycznego wpływu na wątrobę w momencie gdy spożywamy alkohol regularnie odbiją się negatywnie na całym organizmie. Podobnie kwestia dotyczy stanu żołądka i jelit. Powiedziałabym, że te osoby, które spożywają alkohol regularnie tym bardziej powinny skupić się na prawidłowej pracy organów detoksu i eliminacji. Wasze zdrowie :)

GLA czyli dobry Omega6

$
0
0
Kilka osób w ostatnim czasie zapytało mnie czemu polecam olej z wiesiołka i jednocześnie odradzam spożywanie kwasów tłuszczowych Omega6. Olej z wiesiołka jest zdecydowanie wielonienasyconym kwasem tłuszczowym z rodziny Omega6.



To prawda, że nadmiar Omega6 jest niebezpieczny dla zdrowia i przyczynia się do rozwoju stanu zapalnego. Ale nie wszystkie Omega6 dają taki efekt, niektóre z nich jak GLA mają działanie antyzapalne i są pomocne w wielu schorzeniach. Nie bez powodu Omega6 należą do niezbędnych kwasów tłuszczowych.

Olej z wiesiołka jest moim ulubionym suplementem. Sprawdza się w przypadku chorób skóry (trądzik, egzema), PCO czy zwalczaniu wielu chorób o podłożu zapalnym,
GLA czyli kwas γ-linolenowy, zawarty w nasionach wiesiołka, z jedzenia jest pozyskiwany z kwasu linolowego (LA) i jest kluczowy dla konwersji LA do prostaglandyny E1 (PGE1). PGE1 jest substancją, która wykazuje działanie podobne do hormonów. Poza tym prostaglandyny wpływają na redukcję ciśnienia krwi, powikłania cukrzycy czy PMS.

W naszej diecie konsumujemy na co dzień duże ilości kwasów tłuszczowych Omega6. Najwięcej w postaci kwasu arachidonowego (AA) z mięsa, jajek czy nabiału. AA w alternatywnych teoriach jest obwiniany za rozwój stanu zapalnego. Nie do końca jest to prawda, ponieważ AA jest kluczowy dla wzrostu mięśni, rozwoju mózgu czy zdrowego układu nerwowego. Nie bez powodu znajduje się też z w mleku matki.

Drugim powszechnym kwasem tłuszczowym Omega6 jest kwas linolowy znajdujący się w olejach roślinnych, orzechach i nasionach. LA może zostać przekształcony do GLA i następnie do AA.
Nadmiar LA i AA będą sprzyjać stanom zapalnym. Natomiast GLA spożywane z suplementu najczęściej jest przekształcane do DGLA, i następnie do prostaglandyny antyzapalnej, która rywalizuje z AA powodując równoważenie jego pro zapalnych właściwości. Konwersję GLA do DGLA usprawnią magnez, cynk, witamina C, B3 oraz B5.

Źródła GLA:
  • nasiona ogórecznika
  • nasiona wiesiołka
  • nasiona pestek czarnej porzeczki
Po co suplementacyjny GLA?
  • egzema, trądzik
  • cukrzyca (diabetycy mają problem z konwersją LA->GLA)
  • artretyzm - GLA zmniejszy ból mięśni, opuchliznę czy sztywność
  • mały przepływ krwi - GLA zmniejsza agregację płytek krwi
  • alergia
  • PMS
  • PCO
  • ADHD
  • wysokie ciśnienie
  • osteoporoza
Kto nie powinien stosować GLA?
  • kobiety w ciąży
  • osoby chore na epilepsję

Medycyna naturalna, konwencjonala i komplementarna czyli czemu nie chę leczyć ludzi

$
0
0
Zawsze ciekawiło mnie jak przeciętna osoba zapatruje się na medycynę naturalną i jak rozumie całą ideę naturopatii. Pamiętam, że sama byłam zawsze sceptyczna w tym temacie, i uważałam, że skoro nauka (czytaj syntetyczne leki) nie pomagają to jak natura ma to zrobić? Dopiero gdy zrozumiałam jak funkcjonuje organizm, dotarło do mnie dlaczego klasyczne podejście nie było żadnym rozwiązaniem w długoterminowej perspektywie.



Pisałam już kiedyś o medycynie funkcjonalnej i diagnozie naturopatycznej, wiem że wiele osób wciąż nie czuje sensu pewnych podejść, i ja też rzadko piszę o swojej "naturopatycznej" stronie. Studiuję medycynę naturalną, ale tak naprawdę przeważnie nie ma to nic wspólnego z tym co piszę na blogu. Rzadko w ogóle wspominam o swojej naturopatycznej edukacji. Naturopatia rządzi się swoimi prawami i są to okrutne prawa dla człowieka XXI wieku, który myśli, że dzisiejszy świat i postęp techniczny sprzyjają zdrowiu, a organizm potrafi się zaadaptować do istniejących warunków.

Prawda jest taka, że naturopata patrzy na zdrowie człowieka jako sumę jego doświadczeń i wydarzeń jakie miały miejsce od momentu jego poczęcia. Stan zdrowia matki i przebieg ciąży są niezwykle istotne dla określenia konstytucji, poziomu toksyczności czy dziedzicznych predyspozycji człowieka. Wszelkie choroby wieku dziecięco oraz inne nagłe i ostre przypadki czy też próby ich hamowania pozwalają ocenić jak siła życia zmieniała się przez lata. Próby eliminacji świadczą o mocy życia, takimi próbami są np. ostre choroby, wysypki, trądzik czy astma. Ważny jest również zasięg dolegliwości jakie ma człowiek, tzw. hierarchia organów pozwala ocenić jak głęboki jest stan chroniczności pacjenta. Serce czy nerki są wysoko w hierarchii, a z kolei skóra bardzo nisko. Objawy fizyczne pogłębiając się zaczynają być odczuwalne na poziomie psychicznym - to znak przejścia do wyższego poziomu chroniczności. Obserwuje się tendencję powstawania chorób od zewnątrz do wewnątrz, i odwrotnie gdy stan zdrowia pacjenta się polepsza. Podobnie jak objawy w przypadku pogłębiania się chroniczności wędrują ze zlokalizowanego miejsca na system, czyli przestaje boleć kolano, ale człowiek zaczyna się czuć źle (sen, nastrój, energia). Np. osoba z artretyzmem i brakiem energii wraz z poprawą swojego stanu zacznie odczuwać bardziej artretyzm, gdy poziom energii się poprawi. To znak, że objawy cofnęły się z systemu na lokalne miejsce. I mimo, że to dobry kierunek, to pacjent czując większy ból będzie przekonany i pogorszeniu swojego stanu. Zadaniem naturopaty jest wyłapanie takich incydentów hamowania i eliminacji, objawów i dolegliwości czy prób poprawy lub pogorszenia siły życia i następnie połączenie tego w całość poprzez pokazanie jak chroniczność człowieka zmieniała się od urodzenia, i co doprowadziło do danej sytuacji. Taka analiza pozwala na ustalanie jak można pomóc danej osobie poprzez zaadresowanie przyczyny, a nie tylko łagodzenie symptomów.

Naturopatia powinna nieść za sobą całą ideologię i sporo wiedzy na temat jak pewne działania polepszają lub pogarszają nasz stan zdrowia oraz jakie są tego konsekwencje. Przeciętny człowiek nie potrafi tego połączyć w całość. Np. fakt, że nagle znika trądzik jest pozytywny dla wszystkich, a dla naturopaty może oznaczać, że albo skóra nie jest w stanie już dokonać eliminacji albo poziom chroniczności wszedł wyżej z zewnątrz do wewnątrz. Jeśli żadna próba poprawy siły życia nie miała miejsca to jedna z tych dwóch opcji będzie realna. Po kilu miesiącach czy latach okazuje się, że np. ten sam pacjent nie ma już trądziku, ale ma problem z tarczycą lub zespołem jelita drażliwego. To nie przypadek. Konwencjonalna medycyna rozpatrzy to jak dwie osobne i niezależne od siebie choroby. Nie wspominając, że leczenie jednej spowoduje problemy z zupełnie czymś innym, a dodatkowo przyczyna jaka doprowadziła do tego stanu wciąż nie zostanie rozwiązana. Wielu naturopatów, zielarzy czy innych alternatywnych praktykantów niestety również stosuje alopatię przepisując ziółka po krótkim wywiadzie czy też w ogóle nie ingerując w dietę chorego.

Wiele osób (wiem po wiadomościach do mnie) myśli o medycynie naturalnej identycznie jak o konwencjonalnej. I to jest ogromny błąd, i z mojej perspektywy to wciąż niesłuszne podejście aby choroby hamować w jakikolwiek sposób, niezależnie od tego czy użyjemy syntetycznych czy naturalnych środków. Jeśli nie masz okresu to jasne, że podanie ziół regulujących cykl będzie lepszą opcją niż syntetyczne hormony, ale wciąż taka metoda nie robi nic w kierunku przyczyny, z powodu której okres jest nieregularny. To jest alopatia, może i mniej toksyczna, ale to tylko wciąż złudzenie, że robimy coś lepszego dla siebie niż wcześniej.

Na blogu piszę posty w oparciu o medycynę funkcjonalną i komplementarną, czyli wykorzystująca dzisiejsze naukowe dowody oraz medycynę naturalną. Jest to kompromis, który wiele osób przekonuje i myślę, że dla wielu będzie najlepszą opcją. Medycyna naturalna nie jest dla wszystkich. Wiele osób chce efektów i chce ich szybko i nie sądzę aby każdy był w stanie poświęcić min. kilkanaście miesięcy na poprawę swojego zdrowia. Praca z naturopatą jest trudna  i wymaga zaufania oraz cierpliwości. Często naturopata ma konflikt, i nie wie co zrobić, bo przeważnie zdiagnozowane choroby a ich ukryte przyczyny wymagają innego podejścia. I leczenie przyczyny może pogorszyć objawy choroby, co sprawia, że pacjent się zniechęca. Najczęściej ma to miejsce w przypadku chorób skóry czy przewodu pokarmowego. Drugim problemem jest czas, ponieważ pewnych procesów nie da się przyspieszyć, a zbyt agresywne terapie mogą doprowadzić do jeszcze większego pogorszenia, którego chory nie będzie w stanie znieść. Terapia naturalna trwa zawsze min. kilka miesięcy do kilku lat, podczas których po kolei w zależności od reakcji pacjenta dobiera się odpowiednią dietę i suplementację. Często te pierwsze zalecenia nie mają nic wspólnego z tym jaka będzie ostateczna dieta pacjenta. Oczywiście odchodzi się już od typowo naturopatycznych diet i np. nie przepisuje się kilograma pietruszki w celu uzupełnienia niedoborów potasu, a raczej stosuje się suplementy.

Moim celem pisząc tego bloga, zawsze było wsparcie dietetyczne w chorobach, a nie "leczenie" ludzi i szczerze mówiąc nie wiem czy to się zmieni, kiedy będę miała dyplom. Wciąż nie wiem czy tak naprawdę chcę "leczyć" ludzi. Zakładam, że będzie to alternatywa, dla niektórych osób, ale większość nawet gdy zdecyduje się na mniej konwencjonalne podejście do tematu, będzie wciąż oczekiwała pewnej dozy alopatii czyli hamowania symptomów przy pomocy bardziej naturalnych środków. Nie jestem przekonana, że wszyscy, którzy zwracają się do mnie z prośbą o pomoc są gotowi na takie podejście. Dużym problemem jest również to, że w Polsce nie ma dobrej jakości suplementów i zakup byle magnezu jest wyczynem. Dla mnie suplementy są narzędziem pracy i od ich jakości zależy końcowy efekt. Osoby, z którymi współpracuję zmuszone są importować produkty, co również dla mnie nie jest komfortowe, bo to spory kłopot. Na pocieszenie cena jest bardziej atrakcyjna, ale wciąż jest mi głupio, że nie mogę podać dostępnego od ręki substytutu. Zwłaszcza, że większość chronicznie chorych osób nie odczuje poprawy zdrowia w miesiąc. Im większe spustoszenie powstało na skutek pogłębiającej się chroniczności tym więcej czasu organizm będzie potrzebował, aby wrócić do zdrowia. Wiele osób nie ma takiej cierpliwości. Wiem, że mi osobiście jest łatwiej, ale nawet ja miewałam chwile zwątpienia gdy walczyłam np. z problemami jelitowymi. Niby było lepiej, ale wciąż nie idealnie i mijały tygodnie, a wciąż moje trawienie było od czasu do czasu problematyczne. I nagle po kilku miesiącach problemy zniknęły, dlatego warto w całym procesie notować tendencję i mieć wiarę, że nasz organizm potrafi dokonać samouleczenia przy małym wsparciu. W przypadku poważnych problemów jak choroby autoimmunologiczne, nowotwory czy zaburzenia hormonalne leczenie może zająć więcej czasu, ale ten czas i tak upłynie.

I pewnie niektórzy zastanawiają się czemu studiuję naturopatię, mimo że moje podejście oparte jest bardziej na nauce i ewolucji. Zawsze chciałam zrozumieć bardziej enigmatyczne podejście jakim cechuje się medycyna alternatywna, bo pozwala ono sięgnąć głębiej do genezy stanu zdrowia człowieka i w dużo bardziej zdystansowany i holistyczny sposób spojrzeć na całokształt jego zdrowia. W przypadku gdy dostęp do diagnostyki jest ograniczony (co ma miejsce w Polsce) taka wiedza pozwala mi zobaczyć to, czego nie można byłoby zauważyć w przypadku zwrócenia uwagi tylko na objawy i symptomy choroby. Moja wiedza medyczna nie jest zbyt rozległa i nie znam każdego procesu jaki zachodzi w organizmie, ale dzięki połączeniu tego co wiem z naturopatycznym podejście mogę krok po kroku wydedukować gdzie leży przyrzyna. I tego mi brakowało w konwencjonalnej medycynie. Jak miałam okropny trądzik ponad 10 lat to nikt nie szukał przyczyny, ciągle były tylko próby hamowania go antybiotykami, hormonami czy retinoidami doustnymi. Ba, nikt nie umiał mi wytłumaczyć nawet jak te leki działają i co wpływa na mój trądzik. I gdy zaczęłam sama szukać powodu, też nie było to nagłe oświecenie, ale po kolei adresując hormony, jelita, detoks i wątrobę doszłam do równowagi i dziś już wiem gdzie są moje słabe punkty i na co zwrócić uwagę. W klasycznym gabinecie lekarza nikt ze mną nie współpracował w ten sposób, nie wspominając jak finansowo wyczerpujące są prywatne wizyty i przepisywane leki.

Niemniej jednak nie neguję konwencjonalnej medycyny. Nie wszystkie syntetyczne leki są destrukcyjne i często dla wielu osób jest to słuszna droga. Nie zawsze zdrowie jest priorytetem, i naprawdę można przeżyć życie hamując symptomy i nie szukając przyczyn. Czasem jest to cięższe życie, bo dolegliwości dają się w znaki jak np. w przypadku problemów z tarczycą, ale czasem jest lepsze niż w naturalnym podejściu, bo leki sprawiają, że człowiek czuje się fizycznie lepiej. I osobiście uważam, że mimo wszystko jest więcej do przeżycia niż zdrowie, a przynajmniej tak racjonalizuję swój nieidealny styl życia pełen stresu, braku snu, przepracowania, dużej ilości jedzenia i testowania tony suplementów :) Ale jak z wszystkim, dopóki organizm pozwala  mamy tendencję do balansowania na krawędzi.

I żeby nie było tak dramatycznie jak w tytule, myślę że idealnie sprawdzę się w diagnostyce i chyba coś jest dla mnie pasjonującego w analizie stanu zdrowia człowieka, bo jakiś czas temu z własnej woli zaangażowałam się w irydologię i jestem zachwycona tematem :) Mam nadzieję, że za jakiś czas medycyna funkcjonalna będzie u nas bardziej dostępna i wszystkim będzie łatwiej. A może powinnam otworzyć sklep z suplementami i problem z leczeniem częściowo by się rozwiązał :) Póki co, jestem wdzięczna za internet i bezproblemowy handel zagraniczny.

11 sposobów na codzienny detoks

$
0
0
Detoks całego organizmu jest jedną z wyższych terapeutycznych praktyk stosowanych w alternatywnej medycynie. Nie sposób go przeprowadzić bez odpowiedniej wiedzy i przygotowania, stąd nie poleca się stosowania takich terapii na własną rękę. Niemniej jednak detoks to proces, który zachodzi 24/7 w naszym ciele i wmazniając naturalne mechanizmy oczyszczające na co dzień unikniemy nieprzyjemnego i kosztownego detoksu u naturopaty.





Każdego dnia powinniśmy starać się pomóc naszemu organizmowi w walce z wszechobecnymi toksynami. Niektóre osoby z niechlubna przeszłością dietetyczną, chorobami skóry, wątroby i nerek, narażone na toksyny środowiskowe, kobiety planujące ciąże czy osoby z zaburzeniami hormonalnymi powinny szczególnie dbać o prawidłowe oczyszczanie organizmu. A po Świętach wielu z nas również będzie potrzebować wsparcia. Co można zrobić aby usprawnić detoks?

1) Wprowadź dietę
  • Postaraj się chociaż przez min. 21 dni jeść tylko zdrowo i zwracać uwagę na to co jesz. 
  • Wyklucz z diety zboże, rośliny strączkowe, cukier, nabiał i inne przetworzone produkty.
  • Skup się na jak najbardziej naturalnej formie jedzenia. Unikaj przetworzonej żywności i jedzenia na mieście.
  • Przez ten czas zwiększ spożycie czerwonych oraz pomarańczowych warzyw i owoców, które są bogate w witaminę C, karoten i polifenole.
  • Codziennie jedz min. szklankę warzyw krzyżowych takich jak brokuł, kalafior, kapusta czy brukselka. Warzywa te usprawnią detoks wątroby, min. metabolizm hormonów. Czosnek i cebula bogate w związki siarki i nierozpuszczalny błonnik pomogą w przypadku problemów z przerostem Candidy, chorobami serca czy wysokim cholesterolem. Allicyna zawarta w czosnku działa antybakteryjnie, antygrzybicznie i antywirusowo. Cebula ze względu na zawartość antyoksydantu kwercetyny ma właściwości chroniące przed nowotworami i działa przeciwzapalnie.
  • Wybieraj dobrej jakości pewłnowartościowe białko jak świeże mięso, jajka czy ryby. Unikaj wędlin i przetworzonych produktów mięsnych. Jeśli nie masz pewności co do pochodzenia mięsa, kupuj chudsze kawałki wołowiny, cielęciny czy jagnieciny. Dziczyzna zawsze jest dobrą opcją. Unikaj komercyjnych mięs, zwłaszcza drobiu.
  • Polub czerowne owoce, które zawieraja usprawniający detoks kwas elagowy. Truskawki, maliny i granaty będa dobta opcją.
  • Jedz buraki, które pobudzają przepływ żółci, która odgrywa kluczową rolę w detoksie. Albo lepiej - zrób kwas buraczany.

Co jeść dla wsparcia poszczególnych systemów organizmu?
  • wątroba: buraki, warzywa krzyżowe, sałaty, oliwa, czosnek, awokado, cebula
  • pęcherzyk żółciowy: ogórki, buraki, jabłka, botwinka, cytryny, tłuszcze
  • trzustka: borówki, jagody, czosnek, sałaty, botwinka, pomidory, brokuł, szpinak
  • jelita: sałaty, fermentowane produkty, ziemniaki, warzywa krzyżowe
  • nerki: papryka, pietruszka, cebula, czosnek, jabłka, kalafior

2)Zmień nawyki
  • Nie zapominaj o piciu wody, która jest najlepszym sposobem na detoks nerek. Zrezygnuj ze słodzonych napojów. kawy, mocnej herbaty i alkoholu. 
  • Pij min. 1,5 litra wody dziennie, i zdecydowanie więcej gdy prowadzisz aktywny tryb życia.
  • Zamiast kawy rozpocznij dzień od szklanki wody z cytryna i imbirem i krótkiej medytacji. Cytrusy są bogate w witaminę C, bioflawonoidy i fitochemikalia, które wspomogą neutralizowanie wolnych rodników.
  • Zadbaj aby każdej nocy spać min. 7-9 godzin w ciemnym pomieszczeniu. Jeśli masz problemy z zaśnięciem spróbuj na noc wypić melisę lub rumianek z dużą łyżka miodu.
  • Znajdź swój sposób na codzienny relaks i walkę ze stresem.

3)Wypoć się
  • Wraz z potem nasz organizm wydala toksyny. Jeśli lubisz ćwiczyć, dla lepszego detoksu trenuj z samego rana. Jeśli nie ćwiczysz skorzystaj z sauny.

4)Porusz układ limfatyczny
  • Wszystko co pobudzi przepływ limfy będzie miało korzystny wpływ na detoks. Świetną opcja jest masaż na sucho twardą szczotką. Masujemy zawsze w kierunku serca, od zewnątrz do wewnątrz. Wystarczy kilka minut codziennie przed kąpielą.
  • Innym sposobem na zwiększenie pracy układu limfatycznego jest skakanie na trampolinie lub skaknce.
  • Dla leniwych polecam masaż limfatyczny wykonany w gabinecie.

5) Zadbaj o cały organizm
  • Aby efektywnie eliminować toksyny organy takie jak wątroba, jelita, płuca, nerki czy skóra muszą być zdrowe i sprawne. 
  • Pracę wątroby można usprawnić na wiele sposobów, o których już pisałam
  • Ważne aby nie doprowadzić do zaparć, co skutecznie zablokuje wydalanie toksyn i może doprowadzić do sytuacji, w której poziom toksyczności będzie niebezpiecznie wysoki. 
  • Głębokie oddychanie pozwoli na eliminację przez płuca, ale jeśli masz problemy z alergiami czy astmą, musisz najpierw zaadresować te kwestie. 
  • Skóra z kolei lubi szorowanie, sunę i kąpiele oczyszczające. Co prawda skóra nie jest w typowym scenariuszu organem eliminacyjnym, ale często przejmuje tę rolę, gdy inne mechanizmy są niesprawne.

6) Zmniejsz ilość toksyn w domu
  • Pozbądź się toksycznych środków do czyszczenia, prania czy zmywania naczyń. 
  • Zadbaj o zawartość swojej kosmetyczki. Większość produktów do higieny i makijażu zawiera parabeny, metale ciężkie czy inne substancję wpływające na hormony. 
  • Wybieraj produkty o naturalnym składzie. Według amerykańskich danych przeciętna kobieta nakłada na siebie w ciągu roku ok. 2,5 kg toksyn. 
  • Zwłaszcza uczulam na aluminium w dezodorantach, kadm w tuszach do rzęs czy ołów w pomadkach do ust.

7) Weź kąpiel
  • Wystarczy wanna pełna ciepłej wody i np. szklanka soli epsom lub sody oczyszczonej. 
  • Innym sposbem jest kąpiel z dodatkiem pól kilograma soli morskiej lub 2 szklankami octu jabłkowego (niepasteryzowany). 
  • Zawsze dobrym pomysłem jest dodanie olejków eterycznych (grejpfrut, kolendra, kurkuma, rozmaryn, fenel, mięta). 
  • Kąpiel powinna trwać min. 30 minut i pamiętaj aby po nie spłukiwać się dodatkowo wodą.

8) Jedz glinę lub ziemię
  • Glina bentonitowa, ziemia okrzemkowa (o jakości spożwyczej) czy produkty na bazie zeolitu są powszechnie stosowane przez naterapuetów w celu detoksu organizmu. Wiążą toksyny, metale ciężkie czy nawet pasożyty, aby następnie bez problemu mogły zostać wydalone. Zazwyczaj stosuje się na czczo łyżkę preparatu w szklance wody.

9) Oil pulling
  • Oil pulling czyli ssanie oleju (jak to zostało przetłumaczone przez polskich internautów) jest starą ajurwedyczną metodą detoksu, używaną głównie do leczenia chorób zębów, jamy ustnej, dziąseł czy zatok. Wielu uważa, że olej potrafi oczyszczać cały organizm i leczyć np. z trądzik. Typowymi używanymi olejami są sezamowy i słonecznikowy, ale stosuje się również kokosowy, oliwę czy olej z orzechów. Czas ssania to od kilku minut aż do 20, zaczynając wolno i z mała ilością oleju, a następnie stopniowo wydłużając czas co kilka dni. 
  • Metoda może wydawać się dziwna, ale naukowe badania potwierdzają jej skuteczność w przypadku zapalenia dziąseł i kamienia nazębnego.

10) Czyść język
  • To chyba moja ulubiona metoda na codzienny detoks. Specjalne skrobaczki pozwalają na pozbycie się ogromnej ilości bakterii bytujących w naszej jamie ustnej. 
  • Po takim zabiegu kubki smakowe będą zupełnie inaczej odbierać sygnały. 
  • Czyszczenie musi być wykonywane ruchami od góry do dołu i nie polecam stosować w tym celu szczoteczki do zębów, która zamiast ściągnąć bakterie wciśnie je jeszcze głębiej w język.

11) Okłady z oleju rycynowego
  • Metoda, która korzeniami sięga starożytnego Egiptu, jest często wykorzystywana w medycynie chińskiej, ajurwedycznej czy naturalnej. Głównym zadaniem okładu jest zmniejszenie stanu zapalnego i poprawa pracy organów. Usprawnia również eliminacje i cyrkulację limfy. 
  • Typowo stosuje się go w przypadku schorzeń wątroby, kamieni nerkowych, niedoczynności, mięśniaków macicy, cyst na jajnikach czy problemach z trawieniem. 
  • Olej rycynowy musi być wysokiej jakości. Namoczoną gazę lub bawełniany materiał przykłada się do wybranego miejsca, zabezpiecza fola spożywczą i kładzie na to albo gorący ręcznik albo poduszkę elektryczną. Po 30-60 minutach odpoczynku można zdjąć okład i wstać z łóżka. W przypadku detoksu docelowym miejscem będzie wątroba i/lub jelita.

Niedoczynność tarczycy - jak znaleźć przyczynę?

$
0
0
Ten kto nie miał problemów z tarczycą nie zdaje sobie sprawy jak tak mały organ z przodu szyi może być ważny dla ogólnego zdrowia. Tarczyca jest chyba najbardziej wrażliwym ze wszystkich organem na wszelki zmiany w organizmie, stąd nie dziwi mnie, że co chwilę jakiś mail odnosi się do problemów z niedoczynnością.

Szacuje się, że większość przypadków niedoczynności ma podłoże autoimmunologiczne czyli nie jest to klasyczna niedoczynność, a Hashimoto. Taką sytuację, w której system odpornościowy atakuje komórki tarczycy już opisywałam. Są to przypadki często źle zdiagnozowane, czyli lekarz widząc wysokie TSH stwierdza niedoczynność, zapisuje Euthyrox (przeczytaj o leczeniu tarczycy) i nie zadręcza się czy pacjent ma w krwi przeciwciała (TPO,TG).
Ale załóżmy, że przeciwciał nie ma i mamy faktycznie do czynienia z osłabioną pracą tarczycy. To wciąż przepisanie Euthyroxu bez zlecenia dodatkowych badań i szukania przyczyny uważam za błędne diagnozowanie choroby, której prawdopodobnie nie ma.

Tarczyca nie przestaje nagle bez powodu funkcjonować poprawnie. W większości przypadków jej praca zależy od innych organów, diety, stylu życia, poziomu stresu itd. Innymi słowami problemy tarczycy są wtórne. Nasz organizm to ogromna symfonia organów, które komunikują się z sobą, dlatego nie możemy nigdy mówić o problemach z tarczycą w wyizolowany sposób.


Co wpływa na osłabioną pracę tarczy?

  • zbyt mało kalorii
Dieta redukcyjna jest najczęstszym powodem osłabienia pracy tarczycy wśród młodych kobiet. Zbyt mało energii powoduje spadek konwersji T4 w T3 i osłabia pracę przysadki (tak, to centrum dowodzenia hormonami).

  • przetrenowanie
Lub innymi słowami brak regeneracji jest stresem dla organizmu, który powoduje wzmożoną pracę nadnerczy, zmniejszone T3 oraz zaburzenie w wydzielaniu hormonów steroidowych, które również wpływają na pracę tarczycy.

  • zbyt mała ilość węglowodanów
O węglowodanach w kontekście tarczycy była już mowa tutaj. Pamiętajcie, tarczyca lubi szybko dostępne źródła energii jak glukoza.

  • osłabiona praca podwzgórza
Może skutkować niedoborem seretoniny i dopaminy (np. na skutek niestabilnego poziomu glukozy we krwi), które zaburzą komunikację pomiędzy podwgórzem, przysadką i tarczycą. Może to być też efekt chronicznych infekcji, toksyn środowiskowych czy nietolerancji pokarmowych. W takich przypadkach TSH będzie niskie mimo objawów niedoczynności.

  • wysoki estrogen
Powoduje wzrost TBG czyli globuliny wiążącej hormony tarczycy, co w konswkwencji powoduje zmniejszoną ilość wolnych hormonów. Typowymi przyczynami są stres oraz tabletki antykoncepcyjne (nr 1 przyczyn osłabionej pracy tarczycy)

  • wysoka prolaktyna
Powoduje zablokowanie TSH, oraz najcześciej LH i innych hormonów płciowych.

  • niski progesteron
Spowoduje spadek hormonów tarczycy, chociąz często wyniki zmieszaczą się w normi laboratoryjnej.

  • niedobory składników odżywczych
Działają podwójnie: osłabiają nie tylko pracę tarczycy, ale i konwersję T4 w aktywną formę T3. Witaminy A i D, cynk oraz selen to najczęstsi winowajcy.

  • prblemy pokarmowe
Konwersja T4 w T3 zachodzi w większosći w wątrobie i jelitach, więc jakiekolwiek zaburzenia trawienia mogą prowadzić do niskiego T3. Nieoptymalna praca wątroby i woreczka żółciowego ponadto upośledza detoks hormonów, zwłaszcza estrogenu (często powodem tego stanu jest wysoki kortyzol). Pasożyty, infekcje czy nierónowaga flory bakteryjnej również należą do tej kategorii.

  • chroniczne infekcje
Upośledzają konwwesję T4 w T3, powodując wzrost rT3. Ponadto pro zapalne cytokiny powodują zmneijszoną wrażliwośc komórek na hormony tarczycy. Warto w przypadku problemów z tarczycą i system odpornościowym sprawdzić obecność wirusów CMV, EBV oraz opryszczki.

  • dieta pro zapalna
Gluten, cukier, nabiał czy nienasycone kwasy tłuszczowe Omega6 będą powodować niskpoziomowy stan zapalny, który z kolei zmniejszy wrażliwość komórek na hormony tarczycy. Soja jest jednym z kolejncyh wrogów tarczycy, zmniejsza absorpcję jodu i jest bogata w fitoestrogeny. Uważać należy też na surowe warzywa krzyżowe, alkohol i kofeinę.

  • stres
Wysoki kortyzol, który wytwarzany jest podczas stresu zaburzy konwersję T4 w T3, ale jednocześnie może powodować nieszczelną śluzówkę jelit tworząc podłoże dla chorób autoimmunologicznych. I oczywiście chroniczny stres sprawia, że komunikacja pomiędzy podwzgórzem, przysadką, nadnerczami i tarczycą jest osłabiona.

  • wysoki testosteron u kobiet
Testosteron nasila konwersję T4 w T3, ale niestey w konsekwencji powstaje oproność komórek na T3. W takim przypadku TSH i T4 są w normie, T3 wysokie, a pacjent ma objawy niedoczynności.

  • wysoki poziom homocysteiny
Problem dotyczy kobiet stosujących antykoncepcję hormonalną, osoby z niedoborem kwasu solnego lub stosujące IPP czy też osoby z infekcją H.pylori.

  • toksyny
Chlor czy flour są zbliżone budową do jodu, więc stanowią bezpośrednie niebezpieczeństwo dla tarczycy. Rtęć, pestycydy, substancje wpływające na hormony (np. chemikalia w kosmetykach, BPA) również pośrednio wpływają na pracę tarczycy.

  • anemia
Anemia oznacza, że zarówno mózg jak i tarczyca mają zmniejszony dostęp do tlenu. W konsekwencji tarczyca nie jest w stanie poprawnie funkcjonować. Również niedobory B12 oraz obfite miesiączki oprócz niedoborów żelaza będą miały wpływ na anemię.

  • niedobór kwasu solnego
Upośledza trawienie i absorpcję składników odżywczych, jednoczęsnie sprzyjając rozwojowi patogenicznych organizmów. Niedobory oraz stany zapalne z kolei osłabią pracę tarczycy. Jest to powszechny pośredni powodów kaskady problemów ze zdrowiem.

  • niestabilny poziom glukozy we krwi
Powoduje wzmożoną pracę nadnerczy, które z kolei potrzebują aktywnego hormonu tarczycy. Chroniczne skoki cukru we krwi są ogromnym stresem i wiążą się z nieustannym wydzielaniem kortyzolu, co powoduje osłabienie osi podwzgórze-przysadka-tarczyca i oczywiście nadnerczy.

Wszystkie wyżej wymienione kwestie wpływają pośrednio lub bezpośrednio na pracę tarczycy. Wrzucenie do organizmu, który sygnalizuje jakąś nieprawidłowość w postaci obniżonej pracy tarczycy, syntetycznego hormonu przeważnie powoduje chwilową (kilka tygodni) poprawę stanu zdrowia i redukcję symptomów niedoczynności, po czym stan zdrowia pacjenta wraca do punkty pierwotnego. Jeśli przyczyna nie jest zaadresowana to hamowanie jednego symptomu nie tylko spowoduje dalszą nierównowagę, ale przede wszystkim nie pomoże w kontekście innych konsekwencji np. mając PCO i wysoki testosteron możesz mieć niedoczynność tarczycy, dodając do tego syntetyczny T4 oraz tabletki antykoncepcyjne, powodujesz kolejną nierównowagę w postaci nadmiaru estrogenu. Lub mając problemy z trawieniem i tarczycą, dodając T4, wciąż nie poprawiasz absorpcji i flory bakteryjnej ryzykując upośledzoną konwersją T4 w T3.
I najważniejsza rzecz, to co widać w badaniu laboratoryjnym nie jest odzwierciedleniem tego co dzieje się na poziomie komórkowym. Możesz mieć idealne wyniki TSH, fT4 i fT3, i wciąż odczuwać wszelkie symptomy niedoczynności, stąd tak ważna jest praca lekarza - detektywa :)

Edit: to nie jest wyczerpana lista, to tylko przyczyny jakich ja jestem świadoma.  Z czego najczęściej my kobiety cierpimy na samodzielnie sprowokowaną niedoczynność na skutek chronicznych diet, ćwiczeń, tabletek anty i stresu.

Węglowodany poproszę

$
0
0
Wiele osób zmieniając sposób odżywiania i rezygnując ze zbóż oraz roślin strączkowych narzeka na brak węglowodanów w diecie. Paleo z definicji nie jest dietą niskowęglowodanową, jest to na pewno sposób odżywiania niższy w węglowodany niż piramida żywienia, ale to ile węgli de facto będzie w menu jest kwestią indywidualną.


Jakie są dobre źródła węglowodanów?
Ziemniaki, bataty, dynia, marchew, korzeń pietruszki, korzeń selera, cebula, buraki, topinambur, rzepa, woda kokosowa, skrobia ziemniaczana, tapioka, kasztany/mąka kasztanowa, banany,  winogrona, suszone owoce, miód, syrop klanowy, gorzka czekolada itd. 

Jak już pokazywałam na fb nie jest trudno dobić do 200g węglowodanów dziennie. Zobaczcie tutaj.

Kilka węglowodanach propozycji:

1) Muffiny bananowo-kakaowe z suszonymi owocami
Skład: 1 jajko, 2 małe banany, pół szklanki wiórek kokosowych, pół szklanki tapioki, łyżeczka soy oczyszczonej, 1/4 szklanki kakao, 2-3 płaskie łyżki masła, klika suszonych daktyli i moreli, miód do smaku.


 


2) Paleo wg mojej mamy: ziemniaczki z boczkiem i warzywami
Skład: ziemniaki, boczek, papryka, marchewka, suszone pomidory, cebula, pietruszka, Podsmażana na maśle.





3) Naleśniki bananowe z ozrechami
Skład: 2 jajka, duży banan, 2 łyżki dowolnej mąki (dałam zmielone ziarna słonecznika), 2 łyżki tapioki (lub skrobi ziemniaczanej), 2 łyżki oleju kokosowego, miód dla smaku.




4) Danie klasyczne
Skład: topinambur i dynia w roli głównej. Na deser jabłko z syropem klonowym i cynamonem z przepisu Marthy Stewart.



Pamiętajcie, dieta wysokwęglowodanowa ma swoje plusy i minusy, ale zawsze zmniejszając ilość węgli zabieramy nie sobie źródło pożywienia, ale głodzimy nasz mikrobom. Węgle, zwłaszcza oporna skrobia są niezwykle istotne dla bakterii komensalnych i nowe dowody pokazują, że oporna skrobia może być nawet korzystna dla osób z sibo czy fodmaps (wbrew temu co pisałam tutaj).

Enzymy trawienne

$
0
0
Na Tłustym często można poczytać o enzymach, jednak wciąż ten temat budzi wiele wątpliwości. Wiecie za pewne, że enzymy są niezbędne dla prawidłowego trawienia i ich brak może zakłócić cały proces dając wiele niemiłych objawów, ale to nie jest jedyna ich rola w organizmie.

Do czego potrzebne są enzymy?
Każdy enzym ma swoją funkcję w organizmie i tak naprawdę żaden proces fizjologiczny nie zajdzie bez udziału enzymów. Oprócz ich roli w trawieniu są niezbędne np. do odpowiedniego wydzielania hormonów, zmniejszenia stanu zapalnego i zwalczania infekcji, produkcji energii czy eliminacji zbędnych substancji. Bez enzymów wiele reakcji nie mogłoby zajść lub zaszłoby w mniejszym stopniu. Dziś jednak mowa będzie tylko o enzymach trawiennych.

Co to jest enzym?
Enzymy składają się z aminokwasów i są wydzielane głównie przez trzustkę i jelito cienkie, ale również znajdują się w ślinie i żołądku. Do najbardziej znanych należą: proteaza (białko), amylaza (węglowodany), lipaza (tłuszcz). celulaza (błonnik) czy laktaza (mleko).

Enzymy są produkowane przez nasze ciało oraz można je pozyskać z surowego jedzenia. Im bardziej przetworzona dieta, tym mniej w niej enzymów i większe obciążenie dla organizmu, który musi wyprodukować ich większą ilość, ale nasza zdolność do tworzenia enzymów jest ograniczona, więc w konsekwencji zasoby zostają uszczuplone.

Enzymy łatwo ulegają uszkodzeniom i wtedy nie są w stanie wykonywać poprawnie swoich funkcji. Wystarczy zbyt wysoka temperatura aby zabić bytujące w jedzeniu enzymy, a praktycznie każde nawet minimalne podgrzanie jedzenia spowoduje ogromną stratę.

Jak trawisz zależy od enzymów
Za każdym razem gdy jemy jedzenie naszym celem powinna być jak największa absorpcja składników odżywczych (pamiętajcie nie przyswajamy jedzenia, tylko witaminy, minerały, aminokwasy, glukozę, cholesterol itd.). Aby te składniki odżywcze pozyskać z jedzenia, to co jemy musi zostać rozbite na przyswajalne elementy i tutaj właśnie działają enzymy trawienne.
Gdy nie mamy ich wystarczającej ilości jedzenie nie zostanie poprawnie strawione, a wartości odżywcze nie zostaną przyswojone. Nieprzyswajanie składników odżywczych może prowadzić do poważnych niedoborów i problemów zdrowotnych.

Co powoduje zmniejszone wydzielanie enzymów?
  • chroniczny lub nagły stres
    To jeden z najczęstszych powodów upośledzonego wydzialania enzymów jaki ja obserwuję. Gdy jesteśmy w stresie i hormony stresuą są wydzielane, zapewnienie optymalnego trawienia nie jest piorytetem organizmu. Stąd wielki posiłek zaraz po np. treningu jest bardzo złym pomysłem.
  • niezdrowa dieta
    Przetworzone jedzenie nie wymaga od organizmu takich zdolności trawiennych jak naturalna dieta, co zmniejsza zdolność organizmu do produkcji enzymów.
  • brak mięsa
    Często można zaobserwować po okresie zastosowania diety bezmięsnej problemy z trawieniem wymagających produktów jak surowizna i zwierzęce białko.
  • niedobór kwasu solnego
    Gdy organizm nie wydziela odpowiedniej ilości kwasu solnego jest prawie pewne, że poziome enzymów, zwłaszcza pepsyny będzie również niski.
  • wiek
    Im jesteśmy starsi tym wydzielanie enzymów spada, około 50 tki może ich być nawet 50% mniej niż wcześniej.
  • choroby trzustki
  • problemy pokarmowe
    Nieszczelna śluzówka jelit, zaburzenia flory bakteryjnej, SIBO, nietolerancje pokarmowe, celiakia czy obecność pasożytów będą powodować niskopoziomowy stan zapalny i zmniejszone wydzielanie enzymów.

Jak poznać, że enzymów jest zbyt mało?
W warunkach nielaboratoryjnych możemy dość łatwo ocenić czy nasz organizm produkuje wystarczającą ilość enzymów. Typowo objawy niedoboru to:
  • niestrawność (uczucie zalegania jedzenia w żołądku)
  • wzdęcia
  • gazy
  • uczucie przepełnienia
  • tłuste stolce
  • niestrawiony pokarm w stolcu
  • zaparcia
  • zgaga/refluks

Jak zwiększyć poziom enzymów?
Opcje są dwie, albo spróbować zmienić dietę i styl życia, albo wspomóc się suplementacją. Oczywiście obie te opcje mogą być zastosowane jednocześnie.

Dieta i styl życia:
  • unikanie przetworzonego jedzenia
  • jedzenie w spokoju i bez stresu
  • dokładne przeżuwanie
  • unikanie zbędnych leków
  • zwiększenie surowizny
  • unikania picia podczas jedzenia (badania nie potwierdzają tej zależności bezpośrednio, ale wiele osób odczuwa poprawę)
  • zwiększenie spożycia produktów bogatych w enzymy jak: kiełki, ananas, mango, kiwi, awokado, pyłek pszczeli, miód
  • unikanie żucia gumy
Suplementacja wspomagająca trawienie:
  • zioła (mniszek, koper włoski, łopian, mięta, goryczka)
  • przyprawy (imbir, pietruszka, anyż, kardamon, kolendra, czarny pieprz, kminek, koper, liść laurowy)
  • mieszanki (toniki i herbatki "na trawienie", np. Tinctura Cynarae Herbapol, Gastrobonisol, Cholitol, Succus Taraxaci, Krople żołądkowe T, DigesTonic, Gastrobon, Tabletki przeciw niestrawności Labofarm)
  • ocet przed posiłkiem (łyżka stołowa na pół szklanki)
  • enzymy trawienne

Jak kupić dobre enzymy?
Najlepiej wybierać sprawdzoną firmę i nie oszczędzać, bo niestety kiepskich preparatów na rynku nie brakuje. Istnieją różne typy enzymów: pozyskane z owoców (papaja, ananas) o najsłabszej sile działania oraz zwierzęce i roślinne, które mają silniejsze działanie.

Optymalnie jest wybrać preparat, który zawiera mix enzymów, czyli rozbijających białko, tłuszcz i węglowodany. Jeszcze bardziej kompleksowym rozwiązaniem jest wybranie preparatu z kwasem solnym i żółcią. Enzymy muszą być odporne na działanie niskiego PH w żołądku. Siła preparatu musi być dostosowana indywidualnie, czyli ile tak naprawdę poszczególnego typu enzymu jest w preparacie będzie miało znaczenie na ilość kapsułek połykanych jednorazowo.

Oczywiście wszelkie substancje pomocnicze typu alergeny czy inne dodatki są nie na miejscu. Enzymy trawienne to nie to samo co enzymy systemowe np. bromelaina (nie pomylcie się podczas zakupu).

Jak stosować enzymy?
W zależności od posiłku i typu enzymów przyjmuje się zazwyczaj 1-2 kapsułki preparatu tuż przed posiłkiem. W przypadku preparatów mieszanych czyli zawierających np. pepsynę, amylazę i lipazę trzeba pamiętać aby posiłek był również bogaty w białko, węglowodany i tłuszcz. Nie widzę sensu stosowania enzymów do przekąsek, ale małe zbilansowane posiłki często u wielu osób są już problematyczne.

Byli wegetarianie i weganie zyskają na suplementacji enzymami protetycznymi, a osoby bez pęcherzyka żółciowego lipazą (lub po prostu żółcią).

Stosowanie suplementacyjnych enzymów nie powoduje, że nasz organizm przestaje wytwarzać enzymy zupełnie. Ta produkcja lekko spada, ale wraca do stanu pierwotnego po odstawieniu suplementu.

I wiem, że zapytacie o konkretne produkty, więc od razu napiszę. Stosowałam enzymy z Now Foods jakiś czas po włączeniu mięsa do diety i polecam je, bo są tanie i dobrej jakości, ale zdecydowanie lepszą opcją i niestety droższą są preparaty Enzymedica czy Garden of Life. Ortho Molecular Products to firma, której suplementy polecam kupować w ciemno, ale cena zarówno enzymów jak i innych preparatów jest bardzo wysoka. Jeśli wybieracie preparat mniej znanej firmy to enzymy pochodzenia roślinnego mogą być skuteczniejsze - mają większą szansę przeżyć transport do jelit.

Praktyka wdzięczności

$
0
0
Jeśli coś spowoduje, że Wasze zdrowie będzie lepsze, a nastrój optymistyczny i to zajmując tylko kilka minut dziennie, to chyba warto o tym napisać. Dziś będzie o wdzięczności.


Co to jest wdzięczność?
Najprostszą definicją będzie: wdzięczność to afirmacja dobra. W każdym życiu jest coś dobrego, w każdym są dobre chwile, dobre emocje, dobrzy ludzie itd. Problem w tym, że czasem nie potrafimy tego zauważyć i docenić, zwłaszcza gdy skupiamy się na negatywnych aspektach życia. Dużo łatwiej zauważa się to co nie jest idealne i co nie idzie po naszej myśli.
Wiele pozytywnych emocji ma krótki żywot. Szybko zapominamy o tym co dobrego nas spotkało, i szybko adaptujemy się do pozytywnych zmian. Po pewnym czasie bierzemy je za pewniak. Wiele osób nie potrafi celebrować tych dobrych chwil w życiu czy też pozytywnych aspektów życia. Pojawiają się za to negatywne emocje: zazdrość, lęk, niepokój, złość, bezradność czy żal. Wszystkie niosą z sobą sporą dawkę stresu. I niestety nie jest realne jednocześnie czuć wdzięczności i np. złości.

Jak praktykować wdzięczność?
Wdzięczność można praktykować na wiele sposobów: od zauważania codziennych pozytywnych chwil, przez docenienie pracy innych, po okazywanie dobra czy bezinteresowną pomoc potrzebującym. Najprostszym sposobem będzie prowadzenie dziennika wdzięczności lub po prostu listy wdzięczności. Idea wydaje się banalna, ale realizacja może nie być tak łatwa.
  • Każdego dnia pomyśl za co jesteś wdzięczny. Weź kartkę i coś do pisania, siądź w cichym miejscu i zacznij pisać.Są już nawet aplikacje do tworzenia list, ale wierzcie mi: papier więcej zniesie.
  • Wybierz porę dnia. Większość osób preferuje pisać listy wieczorem, przed zaśnięciem, co może znacząco poprawić jakość snu. Inni wolą pisać rano, co nastraja ich pozytywnie na cały dzień.
  • Naucz się w ciągu dnia wyłapywać dobre chwile, emocje czy zdarzenia i pauzować je, aby świadomie bardziej je przeżyć i docenić.
  • Nie wymieniaj tylko rzeczy materialnych. Pomyśl o uczuciach, osobach, doświadczeniach. I zwróć uwagę na naturę. Nie cenzoruj swoich myśli, pisz co uważasz za słuszne.
  • Rozwiń każdy punkt, co pozwoli Ci poczuć pozytywne uczucia dużo bardziej niż gdy tylko wymienisz fakty.
Praktykowanie wdzięczności pozwala nam być bardziej świadomym tego co posiadamy i kim jesteśmy, zamiast skupiać uwagę na tym czego nie mamy i kim nie jesteśmy. Nie bez powodu warto pisać taką listę, a nie tylko ją mówić w myślach. Pisanie pozwala uporządkować myśli, ale również ma większą moc sprawczą niż tylko powiedzenie za co jesteśmy wdzięczni. Praktykowanie wdzięczności wpływa zarówno na nasze zdrowie emocjonalne, ale również na zdrowie fizyczne. Ale nie bierzcie moich słów na wiarę, są na to dowody naukowe :)

Ważne aby z pisania listy zrobić nawyk. Jeśli masz bliską osobę możesz ją również namówić do pisania i dzielić się tym za co jesteś wdzięczny. To pozwoli docenić również kwestie za jakie inni są wdzięczni i spojrzeć na nie z innej perspektywy.

Za co być wdzięcznym?
Nie ma żadnych zasad według których doceniamy i jesteśmy wdzięczni. To mogą być przedmioty, pieniądze, rodzina, znajomi, słoneczny dzień, dobry posiłek czy posiadanie pracy. To może być też zdolność do chodzenia, mówienia czy ogólne zdrowie. Możemy być również wdzięczni za realizowanie planów, sukcesy zawodowe, sztukę, wolną wolę czy możliwość edukacji. Nie zapominajcie o emocjach: śmiech, wzruszenie, miłość czy sympatia to uczucia, za jakie również możemy być wdzięczni.  Możemy być także wdzięczni za negatywne emocje jakie czujemy czy mniej przyjemne doświadczenia, które sprawiają, że jesteśmy silniejsi czy po prostu uczą nas czegoś nowego.

Za co ja jestem wdzięczna?
Praktykuje od dawna pisanie listy wdzięczności, ale mimo wszystko wciąż są dni gdy mam problem z wymienieniem nawet kilku rzeczy. Ciężko będąc typem A zacząć zauważać dobro i odciągnąć uwagę od tego co nie jest doskonałe :) Niemniej jednak praktyka czyni mistrza, w te dni, w których czujemy się najgorzej, najbardziej potrzebujemy poczuć wdzięczność.

Dziś jestem wdzięczna za:
  • piękną pogodę i brak śniegu
  • chwile śmiechu z mężem
  • 2 kg brukselki
  • każdego czytelnika Tłustego
  • dostęp do Internetu i edukacji
  • dobry humor mojej chorej babci
  • auto, które wozi mi tyłek
 Zobaczcie za co można być wdzięcznym np. tutaj. A za co Wy jesteście wdzięczni?

Pytanie

$
0
0
To nie będzie post :) To będzie ankieta...bez formatu ankiety. Zastanawiałam się czy interesują Was bardziej intymne tematy w ujęciu alternatywnym, stąd pytanie pada na blogu, a nie na facebooku. Myślę, że wiele osób woli nie dzielić się aż tak prywatnymi zdrowotnymi problemami publicznie.

Tematy o jakie chodzi to: hemoroidy, infekcje pęcherza i intymne, endometrioza. A może macie jakieś inne pomysły? Od razu dodam, że PCO jest w kolejce, a teraz staram się wyprodukować wpis o wycinaniu migdałków i wyrostka robaczkowego.

Po jakimś czasie usunę tego posta, aby nie zaśmiecał niepotrzebnie bloga :)

Papa migdałki czyli czy poddać się tonsillektomii

$
0
0
Brak migdałków kojarzył mi się zawsze z jednym - anginą. A tak naprawdę sporą ilością angin. I najczęściej właśnie to jest powód tonsillektomii, czyli chirurgicznego usunięcia migdałków. Ten zabieg jest od dawna tak powszechny, że nikt nie zadaje już pytań na temat jego bezpieczeństwa i konsekwencji.

Co to są migdałki?
Według Wikipedii "Migdałki podniebienne (łac. tonsillae palatinae) – elipsoidalne skupienia tkanki limfatycznej mające ok. 2 cm długości i ok. 1 cm szerokości, skierowane długą osią ku tyłowi i dołowi."

Definicja idzie dalej, a co najważniejsze to jeden kluczowy wyraz w przytoczonym fragmencie. LIMFATYCZNEJ. Migdałki są bowiem częścią układu limfatycznego, dzięki któremu limfa wędruje do serca przez węzły chłonne. Ale nie przechodzi przez migdałki, co może pozornie wydawać się argumentem przemawiającym za operacją.

Po co nam migdałki?
Migdałki jak inne części systemu limfatycznego zawierają sporo limfocytów, czyli białych krwinek. Limfocyty są cechą systemu limfatycznego, stąd ich nazwa. W połowie zeszłego wieku nie wiadomo było jeszcze jaka jest rola limfocytów, czy migdałków, ale mimo wszystko wycinane były na świecie dość często.

W 1957 napisano pierwszą pracę o powiązaniu posiadania lub braku migdałków z choroba Heinego-Medina. Wniosek był nieśmiały, chociaż banalny: dzieci, które nie miały migdałków były bardziej podatne na zachorowanie na polio. Po jakimś czasie badania systemu limfatycznego pewne kwestie zostały wyjaśnione, i zaczęto rozumieć, że limfocyty są głównymi komórkami systemu odpornościowego i ich zadaniem jest wykrywanie bakterii oraz wirusów, produkcja przeciwciał i zwalczanie patogenicznych substancji. To było lekko ponad 50 lat temu.

W praktyce wygląda to mniej więcej tak: limfa odprowadza takie patogeniczne substancje do węzłów chłonnych, gdzie limfocyty mogą wykryć ten stan, rozmnożyć się i oczywiście powiększyć. Migdałki również są pełne limfocytów, mimo że nie filtrują limfy. Są pierwszą linią obrony systemu odpornościowego i chronią przed bakteriami jamy ustnej.


A jak nie ma migdałków?
Gdy dopada nas infekcja to migdałki, na skutek zwiększenia liczby limfocytów, powiększają się i są spuchnięte. Gdy migdałków brak to automatycznie zmniejsza się zdolność do zwalczania infekcji, bo brakuje jednego z organów produkujących limfocyty. Usunięcie jakiejkolwiek części systemu limfatycznego będzie miało podobne konsekwencje i jest niebezpieczne dla zdrowia całego organizmu.

Przewlekłe anginy mają jakąś przyczynę i są wyznacznikiem kiepskiego systemu odpornościowego. Pozbycie się części ciała, która pomaga w walce z infekcjami nie może pomóc w takich przypadkach, a z pewnością nie usunie przyczyny. Zapalania migdałków oczywiście miną, bo migdałków już nie będzie, ale wciąż organizm przez resztę życia jest podatny (i wciąż mniej odporny, bo żadna próba zwiększenia odporności nie nastąpiła) na bakterie i wirusy, ale już musi sobie radzić ze zmniejszoną armią obronną.

Konsekwencje tonsillektomii
Zaskakująco często w literaturze pojawia się problem z wzrostem wagi po usunięciu migdałków (1,2,3). Inne badania wskazują na zwiększenie śmiertelności w wieku od 18 do 44 lat, gdy zabieg był przeprowadzony przed 7 rokiem życia.

Gdy migdałki usunięto przed 20 rokiem życia zwiększyło się ryzyko wystąpienia ataków serca. Tłumaczone jest to powiązaniem z chorobami dziąseł i atakami serca, co sugeruje, że brak migdałków = brak obrony przed bakteriami jamy ustnej.

Inne powikłania to:


Wycinać czy nie?
Usunięcie migdałków niesie również za sobą spore ryzyko komplikacji po zabiegu, jakimi są np. krwotoki. Szkoda, że żaden lekarz nigdy nie informuje jakie są konsekwencje zabiegu i faktu, że nie posiada się już migdałków. Na jednym z forum jakaś matka argumentowała, że migdałki są zbędne, bo po okresie dziecięcym nie wytwarzają przeciwciał w dużej ilości. To nie do końca prawda, poza tym nie stwierdziłabym radykalnie, że migdałki są zbędne w dorosłym życiu. Po prostu mało jeszcze wiemy o ich funkcji, i większość wniosków na ten temat pochodzi z eksperymentów. Jeszcze nie tak dawno sądziliśmy, że wyrostek robaczkowy jest zupełnie niepotrzebny i można wycinać ten "śmietnik", a jak się okazało ma całkiem ważną rolę w organizmie.

Naturopatycznie patrząc na sprawę, wycięcie migdałków to wielka zbrodnia. Biorąc pod uwagę tylko dowody naukowe, nie jest to już jednak tak oczywiste. Może się wydawać po przeczytaniu wielu naukowych artykułów, że zabieg jest całkiem niewinny. Wiadomo, że niesie za sobą ryzyko powikłań o jakich pisałam wyżej, ale to jest nieunikniony aspekt każdej interwencji chirurgicznej. Niemniej jednak co mnie martwi, to to, że usuwanie migdałków wcale nie niesie za sobą aż tak wielu korzyści. I przede wszystkim nie wpływa na przyczynę, z powodu której pojawiają się nawracające infekcje. Usuwany jest tylko symptom. I to ważny, bo migdałki u wielu osób są sygnałem ostrzegawczym, że naturalne mechanizmy obronne organizmu zostały naruszone i najzwyczajniej nie dają sobie rady z wirusami czy bakteriami.

Ponadto każdy zabieg czy operacja same w sobie zawszę są traumą dla organizmu, powodując reakcje ze strony naszego systemu endokrynologicznego, zwłaszcza w wydzielaniu hormonów tarczycy i nadnerczy. To jest jeden wieli stresor dla ciała, zwłaszcza dla małego dziecka.

Inną sytuacją jest gdy przerost migdałków powoduje problemy zdrowotne jak np. zaburzenia oddychania, które niosą za sobą ryzyko np. bezdechu sennego. W tym przypadku bezdech wydaje mi się dużo bardziej niebezpieczny niż brak posiadania migdałków.

Osobiście nigdy nie wycięłabym migdałków małemu dziecku, oraz nigdy przed spróbowaniem innych metod radzenia sobie z chronicznymi anginami, czyli podejścia dietetycznego i wsparcia odporności naturalnymi metodami. W przypadku chronicznych wirusowych angin warto jeszcze sprawdzić wirusy takie jaki EBV oraz CMV.

Co zamiast wycięcia?
Przede wszystkim trzeba zrozumieć czym jest zapalenie migdałków u małych dzieci, a czym u starszych czy dorosłych. W alternatywnym ujęciu to bardzo ważny podział.
W każdej szkole naturopatycznej uczą, że tego tupu choroby są próbą pozbycia się przez organizm dziecka toksyn zgromadzonych podczas ciąży (głównie otrzymanych od matki). Jest to rodzaj nagłej i ostrej eliminacji, którą konwencjonalnie stopuje się antybiotykami. To z kolei powoduje, że siła życia słabnie na jakiś czas, aby następnie znów dokonać próby eliminacji. Problem pojawia się gdy taki cykl powtarza się non stop, i konsekwentnie wszelkie objawy są hamowane antybiotykami lun innymi lekami, a w międzyczasie odporność spada na skutek zwiększonej toksyczności, i braku poprawy jej statusu.

Walkę z anginą można wspomóc na kilka sposobów używając naturalnych metod. Cała idea polegana wzmocnieniu odporności poprzez dostarczenie składników odżywczych oraz stymulację systemu immunologicznego do skuteczniejszej walki z bakteriami i wirusami.

Podstawą jest dieta poprawiająca stan jelit, działająca anty-zapalnie i dostarczająca składników odżywczych dla lepszej pracy systemu odpornościowego.

Wykluczyć należy:
  • zboża,
  • cukier
  • rośliny strączkowe
  • nabiału 
  • warzywa psiankowate
  • soję
  • jajka
  • cytrusy
  • przetworzone produkty
  • kawa, mocna herbata, alkohol

Inne uwagi:
  • Ponadto zalecana jest eliminacja pro zapalnych olejów roślinnych czy zbyt dużej ilości mięsa w diecie. Podroby, tłuste ryby, olej kokosowy, domowy rosół i multum warzyw powinny być w menu. Do tego dużo wody. Jedzenie wzmacniające przepływ limfy to: pietruszka, szpinak, jarmuż, marchew.
  • Ziołowe preparaty do walki z anginą zawierają: echinaceę, szałwię, czosnek, mirrę, lukrecję, propolis,prawoślaz czy lipę.  Można je spożywać w postaci nalewek, herbat czy kupić gotowy sproszkowany preparat w kapsułkach.  A.Vogel ma świetny wybór doskonałej jakości echinacei. Oprócz wyżej wymienionych polecam też neem, aloes i lizynę.
  • Suplementy: cynk, miedź, żelazo, selen, witaminy A, D, F, C i B6. Dobrej jakości Omega3 oraz probiotyki są moim zdaniem jednym z ważniejszych zaleceń, zwłaszcza w przypadku małych dzieci, którym ciężko dobrać dawkę terapeutyczną witamin czy minerałów.
  • Masaż limfatyczny i płukanie gardła (np. wodą z octem i miodem lub ziołami) również pomogą.
  • Nie powinno się zbijać gorączki jeśli nie przekroczy 39 stopni, to jest nasz naturalny i najlepszy mechanizm walki z chorobą (nie bez powodu pasteryzuje się produkty :).

Viewing all 164 articles
Browse latest View live